wtorek, 25 stycznia 2011

o kryzysie egzystencjalnym

Nie twierdzę, że dobrze jest przechodzić przez kryzys egzystencjalny. Dobrze jest przechodzić przez niego stadnie, z ludźmi niosącymi radość i takie tam. Bo jak powiedział Brian Molko "ludzie sprawiają, że się śmieję. Ja sam sprawiam, że płaczę". Dobrze jest mieć wokół siebie ludzi w sensie ścisłym. Człowiek zarzuca wtedy myśl o złożeniu broni- mimo, że w tej walce nie ma zwycięzców. Ale cóż to za zawodnik który odpada już na starcie? No raczej, że żaden. Duch Kubicy w narodzie ciągle żywy! Ja, niczym wspomniany już frontman Placebo - sama sprawiam, że płaczę: pierwszą bitwę przegrałam. Przegrałam spektakularnie a była to porażka na miarę wojsk Napoleona w siarczyście zimnej Rosji carów.
Pierwszą bitwę przegrałam, kapitulacji nie ogłoszę, broni nie składam.
Na barykady!

niedziela, 23 stycznia 2011

zdrowie

Ile cię trzeba cenić, ten tylko się dowie.. ale bez pretensji do mądrości, której mi brak, bez umiejętności godnych człowieka wolnego, bez wyłomów. Zawsze w podróży po tym samym chodniku. Bezdomny w śmietniku. I Kanye West pytający jak ja mogę żyć bez serca.

Well, I'm still alive.


środa, 19 stycznia 2011

znikaj

Nie, nie jestem typem człowieka, którego fascynuje świat polityki. Jednakowoż będąc owym typem, którego mało co w ogólności jest w stanie zainteresować, muszę przyznać że zniknięcie nie tylko czołowych reprezentantów bagienka politycznego, ale zniknięcie bagienka jako takiego, zdeka mnie zaciekawiło. Donald chowa się w szafie. Ktoś inny pod stołem. I nikt nie chce gęby otworzyć. A nawet ja wiem, że milczenie jest korzyścią co najwyżej doraźną.
A więc wszyscy znikają. Politycy jako grupa społeczna powinni istnieć pod inną nazwą. Bądźmy szczerzy - starożytna koncepcja "sztuki rządzenia" skończyła się wraz z starożytnością. Mężczyźni znikają albo stają się gejami i 4 miliardy lat ewolucji idą na marne, resztki sił znikają w oparach absurdu, prawda znika albo jest polukrowana.
I tylko te brudne, chemiczne paluchy zostają niezmiennie - brudnymi łapskami.

wtorek, 18 stycznia 2011

one of the best feelings

To jedno z najlepszych uczuć. To, gdy ktoś z kim rozmawiałeś kiedyś codziennie nagle zadzwoni, żeby zapytać co słychać. Tak po prostu. Albo takie, gdy pośród tłumu spotkasz kogoś, kto kiedyś był ci bliski. Ale wiesz, co jest jeszcze lepsze? Kiedy wspomni najmniejszy drobiazg o tobie. Taki, o który myślisz, że już nie pamięta.


and we were lovers
now we can't be friends

środa, 12 stycznia 2011

niedziela, 9 stycznia 2011

Toi Toi znów zarobi na woodstocku 2 mln

-Czy wesprze pani Wielką Orkie... - NIE.

Asertywność trzeba z uporem maniaka kultywować. Nie to nie. Krok śmiały i stanowczy, obojętność bezceremonialna.

sobota, 8 stycznia 2011

okrutna, zafajdana zdzira

W życiu jest wiele romantycznych chwil, które sprawiają, że chce się żyć. Ale jest problem: chwile przemijają, a tuż za rogiem czyha na nie okrutna, zafajdana zdzira - tak zwana rzeczywistość.
I spotkałam go. Przecież tych cudownie podkręconych rzęs nie przeoczyłabym nawet w noc jak sumienie faszysty czarną. Spotkałam go w tym samym miejscu, zresztą nic dziwnego - w końcu mieszkamy na jednym osiedlu. I cóż, że wtedy było tak romantycznie - to była tylko chwila. Chwila dokładnie taka, jaką chcieliśmy pamiętać: bez otoczki nazwisk, numerów, z werbelkami, ciepłym choć zimowym powietrzem w śpiącym jeszcze mieście, winem. I ze wschodem słońca wdzierającym się przez okno. Bez tej otoczki - by na wypadek spotkania powtórnego móc zagrać w grę - kto bardziej stara się ukryć, że cię nie widzi. I zagraliśmy.
Uśmiechnęłam się.
Przecież nic dwa razy się nie zdarza, prawda?

piątek, 7 stycznia 2011

komu dzwoni budzik

Trzech króli było w tym roku dniem wolnym nie bez powodu; był to jedyny dzień tygodnia minionego, w którym nie zaspałam.

Dlatego nie pytaj komu dzwoni budzik - tobie dzwoni on.

środa, 5 stycznia 2011

proste


Wszechświat powoli wraca do równowagi. Po szokującej, sylwestrowej podwyżce Ruskoje Igristoje w Oszą znów jest po 5 zł. I można zacząć sesję.

niedziela, 2 stycznia 2011

this year will be LEGENDARY

Ha! Nowy rok: tak, na pewno - niczym w How I met your mother- będzie legendarny. Jak wszystkie lata minione, które na pozór tylko łaskawymi były, a w istocie dymały i trosk przysparzały. Proste jak pała zomowca. Od nowa więc będę sięgać po cienie, by maskować zmęczone powieki, po róż - żeby nie wyglądać zbyt smutno, po szpilki - by jeszcze bardziej być ponad wszystko.

Są dni, gdy wybierasz najdłuższą drogę do domu. Jak zbity pies.