Po wczorajszej mojej wizycie w Operze Narodowej przeżywam dziwnego rodzaju zafascynowanie sonetami Szekspira. Odbyły się one w ramach wieczoru operowo-baletowego "Ofelia, Sonety, Alpha". Nie dość wspomnieć, że była to premiera, a co za tym idzie - aromat przepychu i ważne persony krajowe i zagraniczne. Opera Ofelia natomiast była dość zaskakującą współczesną interpretacją, gdzie tytułowa bohaterka była wykorzystywana przez Hamleta..
Po chwilach wzniosłych powróciłam do szarej rzeczywistości. A tu dzieje się masakrycznie dużo, podkreślając jednocześnie przerost treści nad formą. W skrócie Maleńczuk powiedział, że artystom wolno więcej. Tak, to by tłumaczyło Doktora "dwa promile" Lubicza.. ale senatora PO, który wciągał biały proszek (ubrany w sukienkę) już nie bardzo. Tak to jest z tą bohemą trójmiejską. Chociaż ponoć niektóre leki można brać nosem. A ubrania, no cóż, ludzie są zagonieni, tak zabiegani, że mogą pomylić sukienkę z garniturem.. Podobno płeć jest kategorią psychologiczną, więc przebierajmy się! Kochani, urozmaicajmy życie!
W dalszej kolejności nadmienić należy o wygranej Mariusza Pudzianowskiego (aka Pudzian, Pyton Dominator, Panek), który zmiażdżył Najmana w 44 sekundy.
Słowem podsumowania, moje życie to groteska. Raczej się nie wybiję, a czuję we wszystkich kościach, że kultura szeroko pojęta jest dla mnie przeznaczona. Dziękuję Bogu, rodzicom i akademii za każdą sposobnoś (a ostatnio mam ich sporo jednak) obcowania z Kulturą. No może przesadziłam. Dziękuję sobie za gust. Mi z nim dobrze.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Chcesz coś dodać? Śmiało! Wyraź się umiejętnie i nie zapomnij się podpisać. Miłego dnia.