niedziela, 20 grudnia 2009
rozmyślania bałwana
W taką pogodę jak ta, gdy siarczyste mrozy i wiatry hulające smagają me wątłe ciało (pisząc 'wątłe' objawia się moja tendencja do wyolbrzymiania), przeklinam w myślach przemysł odzieżowy i z ulgą, ale i z przerażeniem dochodzę do wniosku, że jedyną rzeczą chroniącą mnie przed zamarznięciem jest tkanka tłuszczowa, a raczej jej nadmiar..
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Zacna dziewczyno porzucić trzeba chęć wyglądania dobrze i na dworzec stadion się wybrać. Tam właśnie dla ludzi cierpiących mróz gromadka przewidujących i troskliwych wietnamczyków zadbała o ciepłe odzienie. Puchowe kurtki w których człowiek wygląda jak ruski przemytnik gorzały, kozaczki i rękawiczki z futerkiem z pierwszorzędnej skai, a to wszystko w konkurencyjnych cenach do negocjacji na dodatek! Przy okazji potkniesz się o koleiny w asfalcie nie wymienianym od czasów Edwarda Gierka, o które ludzie przybywający ze wschodu (tak jak ja) potykać się muszą co jakiś czas. Dajmy już sobie spokój z tym H&M! Powodzenia:)
OdpowiedzUsuńI jeszcze jedno! Bardzo ważne! Dzięki za tego ktosia:) To zupełnie niespodziewany awans:)
OdpowiedzUsuńPrzyłączam się do apelu Pana Ktosia. Och jakże marzę od kilku dni o bucikach z futerkiem! A dni stadionu są policzone!
OdpowiedzUsuńStara_torba
Człowieku ze wschodu (tak jak ja), miejsce X jest mi dobrze znane. Kiedyś byłam nierozsądna, jeździłam z miejsca X na domu rodzinnego łono, ale od kiedy usiłowano mnie tam okraść i bestialsko pocięto mi torbę, ładną torbę, markową, unikam go jak mogę. Powiadam: porzuć pekaesy (jeśli podróżujesz ze stadionu), czasy świetności te auta mają za sobą. Czyż nie lepiej podróżować tymi barwnymi pociągami, w których istnieje cyrkulacja powietrza jak na dworcu w Koluszkach? A co liczy się w życiu najbardziej? Wygoda.
OdpowiedzUsuńWeź się Pan ujaw, to dopiero awansujesz:)
OdpowiedzUsuńPani zacna. Awans po awansie dla zdrowia wskazany nie jest. Jestem drobnym chłopcem, serduszko mam słabe, z radości pęknąć by mogło. Dozujmy ostrożnie przyjemności nasze doczesne:) I tym bardziej dozujmy nieprzyjemności (znaczy się nie znasz mnie Pani i poznać nie chcesz:)
OdpowiedzUsuńA! W życiu najbardziej liczy się miłość, jak stwierdził po wygraniu wyborów pan premier (dziś teraźniejszy, wtedy gdy mówił - przyszły:) I wstyd przyznać, ale ja się z nim zasadniczo to zagadzam...
OdpowiedzUsuńKto by pomyślał, że mamy takiego mądrego premiera. Zdaje się, że pierwszy raz się z nim zgodzę. I się nie wstydzę.
OdpowiedzUsuńDozownik.
obawiam się najgorszego, zmuszonam nawiedzić miejsce X, i to już jutro;/ nie żebym tam się obkupowała, jakoś nie kręcą mnie te różowe paski Dolce&Gabbana;/;/
OdpowiedzUsuńMnie w miejscu X o dziwo nie spotkało nigdy nic złego, a bywam tam od trzech lat regularnie. Tchem jednym dodaję, że nie bywam tam w celach nabywania różowych świecidełek i prawie markowych perfum, ale w celach transportowych, bowiem możliwości korzystania z luksusu PKP nie posiadam (brak filii placówki owej -PKP- w mym mieście) W sumie nie wiem dlaczego, odpukać, przyrość żadna na przestrzeni tak długiego czasu, w tak parszywym miejscu mnie nie spotkała. Może odstraszam wzrostem, bo chyba nie posturą (chudzielec ze mnie:)
OdpowiedzUsuńFilia placówki... To się kurwa zapultałem... :/
OdpowiedzUsuńtak, podkreśl to na czerwono że jesteś chudy, kop leżącego, dobij mnie przed świętami..
OdpowiedzUsuńA jednak:) Uderz w stół a nożyce się odezwą - każdy ma swoje kompleksy. Dziewczyno z bloga nie martw się według mnie (a buduję swój osąd na podstawie zdjęć) nie znajdujesz się nawet w pozycji półleżącej, więc o kopaniu nie ma mowy:) Ergo: wszystko z Tobą jak najbardziej ok. Albo jeszcze bardziej;)
OdpowiedzUsuńOch, jak miło, jak słodziutko!. No piękne kółeczko wzajemnej adoracji nam tu sie urodziło!
OdpowiedzUsuńTo mówiłam ja Stara_torba
W istocie:) Nie kryjmy się z tym kółkiem, podajmy sobie ręce. Zmówmy błagalne modły. Amen.
OdpowiedzUsuń