To ostatni wpis w tym roku. Czas na ostateczne rozrachunki, ale te z samym sobą. Zacznę pierwsza:)
To był ciężki rok. Rok dojrzewających decyzji. Chciałam poprawić swój obraz w moim własnym odbiorze, udało się nieznacznie. Miałam zrobić milion rzeczy, zrobiłam raptem kilka.
Ale czego się o mnie dowiedziałam? Że jestem dziewczyną niezależną. I że nie można zbyt wiele od siebie wymagać.
W moim życiu pojawili się nowi ludzie. Niektórzy wycierali buty i wychodzili. Niektórzy wcale nie byli nowi, ale odkrywałam ich na nowo. Jeszcze inni nadal pozostają dla mnie niewiadomą, taką zagadką (a wiadomo, że we wszelkich łamigłówkach, rebusach i testach na inteligencję wychodzę na kompletnego głupka). Reszta, dzięki Bogu nieliczna, okazała się być małymi, durnymi fiutami (dedykacja).
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Grunt, to nie stać w miejscu. Dobrze, że miałaś jakiś plan. Dobrze, że choć część udało się zrealizować. Dobrze jest mieć rację. Najlepsze są racje żywnościowe. Ale nie te w wojsku...
OdpowiedzUsuń