Moja, bądź co bądź, skromna (ale zawsze jakaś) edukacja muzyczna odcisnęła piętno nie tylko na słabości do zeszytów z nutami, ale także poniekąd na gust muzyczny. Każda więc okazja do obcowania z muzyką jest dla mnie cichą radością.
Pierwsza informacja będzie z działu: muzyka współczesna - alternatywna scena indie-rockowa. Zespół Vampire Weekend wydał jakiś czas temu płytę "Contra", krążek pozostający w zgodzie z ich dotychczasowym dorobkiem. Skoro tylko listonosz przeszedł próg naszego domu, dzierżąc w dłoniach owe arcydziełko, przekraczając ostro granice tajemnicy korespondencji pozwoliłam sobie na ten patetyczny gest zdjęcia foli z płyty (nie, nie mojej, ale wszystko w rodzinie). Z utworem Cosinus można się tu zaznajomić. Moja mama określiła tą płytę jako "przyzwoitą" (albo przyjemną, już nie pamiętam, ale coś na 'p').
Druga kwestia jest z działu: muzyka klasyczna - muzyka mistrzów, jako moja odpowiedź na wczorajszą mą wizytę w Filharmonii. Koncert fortepianowy: dzieła Schumanna i Chopina, zdawać by się mogło że ukoją mą skołataną duszę, jednakże w połączeniu z równonocą wiosenną dały efekt zgoła odmienny. Cóż mogę powiedzieć? Koncert f-moll Chopina, a szczególnie wspaniały, środkowy odcinek Larghetta, ten tłumiony wybuch młodoromatycznej namiętności, ta pasja, energia!
Przepiękne. Trwam w zachwycie aż do teraz.
Pierwsza informacja będzie z działu: muzyka współczesna - alternatywna scena indie-rockowa. Zespół Vampire Weekend wydał jakiś czas temu płytę "Contra", krążek pozostający w zgodzie z ich dotychczasowym dorobkiem. Skoro tylko listonosz przeszedł próg naszego domu, dzierżąc w dłoniach owe arcydziełko, przekraczając ostro granice tajemnicy korespondencji pozwoliłam sobie na ten patetyczny gest zdjęcia foli z płyty (nie, nie mojej, ale wszystko w rodzinie). Z utworem Cosinus można się tu zaznajomić. Moja mama określiła tą płytę jako "przyzwoitą" (albo przyjemną, już nie pamiętam, ale coś na 'p').
Druga kwestia jest z działu: muzyka klasyczna - muzyka mistrzów, jako moja odpowiedź na wczorajszą mą wizytę w Filharmonii. Koncert fortepianowy: dzieła Schumanna i Chopina, zdawać by się mogło że ukoją mą skołataną duszę, jednakże w połączeniu z równonocą wiosenną dały efekt zgoła odmienny. Cóż mogę powiedzieć? Koncert f-moll Chopina, a szczególnie wspaniały, środkowy odcinek Larghetta, ten tłumiony wybuch młodoromatycznej namiętności, ta pasja, energia!
Przepiękne. Trwam w zachwycie aż do teraz.
Fenomen fortepianu.
jak dobrze wiedzieć, że zdzieranie folijki z mojej płyty sprawiło komuś radość =]A płyta przezacna, nadal nie opuszcza mojego odtwarzacza ;)
OdpowiedzUsuń