poniedziałek, 30 grudnia 2013

good year

Jakże cudowna retrospektywa na łamach mego blogaska! Mimo iż pisanie mam praktycznie za sobą, jakże miło jest wejść tu i zobaczyć jakie rozterki targały mną na przestrzeni ostatnich lat. Niektóre teraz wydają mi się śmieszne; ja sama jawię się sobie jako ktoś obcy. momentami. Wiele nauczyłam się o życiu. Ciągle tak mówię, a w istocie wiem mało, tyle co nic. Targał mną (nadal targa) lęk przed bezpracowiem, chociaż zmieniałam pracę dwa razy - i  to bez dnia przerwy! Rozczarowaniem była praca, o której myślałam, że jest moim życiowym celem - praca w administracji. Ale jak wiadomo rzeczywistość nie jest światem ideału - tym bardziej bolało. W owym centralnym organie administracji rządowej wytrzymałam lekko ponad 9 miesięcy; tęsknię jedynie za współtowarzyszką mej pracy. Dzięki niej odzyskałam wiarę w ludzi, poważnie! Chciałabym być jak Agnieszka, nawet jej to powiedziałam;)
 I tak oto znalazłam się tu gdzie jestem. Widzę ludzi, autentycznych pracoholików, którzy wychodzą z pracy po to tylko, by z kilka godzin znów do niej wrócić. Widzę siebie, a raczej stosik nieprzeczytanych (lub ledwie napoczętych) książek. 
Postanawiam czytać więcej. Ćwiczyć więcej. I przykładać się do angielskiego.


czwartek, 14 listopada 2013

Mogę wszystko

ale tyle jeszcze muszę się nauczyć! I mimo, że filmiki typu znana "trenerka" uważam za raczej sekciarskie, dziś mogę powiedzieć otwarcie - pozytywne myślenie wszystko odmieni! In God I trust. Wszystko, co mam w życiu to nowy apetyt na lepsze jutro. Jak się łatwo domyślasz, bardzo niechętnie to wszystko piszę. Ale wydaje mi się, że muszę. Wiem przecież, że życie o wiele piękniej opisane jest w mojej głowie. Kiedy jednak przychodzi mi napisać kilka zdań wszystko jest takie niedookreślone, a całość nędzna, wręcz śmieszna. Byłoby super nie poprzestać na spokojnym dążeniu ku nicości. Prawda? (takoż od dwóch lat i sześciu miesięcy dokądś zmierzam, tak).

poniedziałek, 11 listopada 2013

Czym dla Ciebie jest niepodległość?

Tęcza spłonęła, czy to było aż tak trudne do przewidzenia? Czy o takim nieinterweniowaniu pisał kiedyś John Stuart Mill: O podstawach i granicach laisser-faire?
Nie dbam o to. Dziś zabawa będzie przednia! Dziś Crystal Fighters, idę poskakać w imię niepodległości.



poniedziałek, 21 października 2013

rozdwojenie jaźni

Kończąc pewien etap doświadczenia zawodowego, gdy wzroku zwrócony jest już z nadzieją w przyszłość, nasuwają się także refleksje czasu minionego. Kadrowa praca u podstaw pozwoliła mi na wyciągnięcie pewnych wniosków.
Zacznę od dokumentów przekładankach pracodawcy najczęściej, czyli od CV i listu motywacyjnego, ściślej: od opatrzenia owych tytułami. Nie rób tego. Widzę całe rzesze bezrefleksyjnych pionków kopiujących internetowe wzory.  Maksymalnie pogrubiony i rozstrzelony napis Curriculum Vitae na środku nie robi dobrego wrażenia. Tym bardziej w liście motywacyjnym nazewnictwo tego typu jest zbędne. Pracodawca się domyśli!
Zdjęcie. Jeśli nie masz w miarę profesjonalnego zdjęcia, opuść.
Adres mailowy. Nikt poważny nie wyśle Ci informacji na adres o nazwie typu: kobieciarz123@..
Na koniec przypadek rozdwojenia jaźni. Ktoś niby szuka pracy, ale ma ze sobą jakąś bliżej niezidentyfikowaną OSOBĘ. 'Za zatrudnieniem mojej osoby przemawia..', 'moją osobą reprezentuję..', 'Jestem osobą pracowitą', .  To poważne schorzenie. Czy warto się tak afiszować?

czwartek, 5 września 2013

powrót po angielsku

Kochanieńcy, wiadomo nie od dziś, iż ludzie w internetach kierują się zbiorowym trendem, rzec by można - modą.  Blogowanie takoż wyszło już z mody. Mogę więc powrócić to dzielenia się bzdurnościami mego życia na łamach tego, jakże niszowego i niepoczytnego, blogaska.

Na początek przedstawię odcinek Perfekcyjnego Gospodarza, mego ulubieńca i idola, Michała Migały.






niedziela, 17 marca 2013

elektryczność / fobia

Jakże pełne napięcia musi być życie elektryków? Żyją oni w nieustannej obawie, że staną się przewodnikiem jakiegoś ładunku. Piszę o tym  nie bez powodu - jest nim, uściślając, ma nowa fobia - strach przed byciem kopniętym. Nie w dupę, nie na szczęście, ale kopniętym prądem. Prawa fizyki są mi raczej mało znane, faktem jest natomiast że ma bliskość w sensie ścisłym z komputerem powoduje pewien rodzaj napięcia (tak to sobie tłumaczę). Początkowo wyglądało to niewinnie - kopała mnie tylko metalowa klamka. Strach przed tym niemiłym wstrząsem spowodował, iż tykałam ją jedynie przez warstwę odzieży. Komicznie było latem - skąpa odzież, krótki rękaw - z konieczności opatentowałam otwieranie drzwi biodrem. Zmiana pracy dawała nadzieję na lepszy byt, a nawet na wyzbycie się fobii.
Nic z tych rzeczy. Korytarze nowego przybytku wysłane są bowiem dywanami. Ich (jak się domyślam) syntetyczna faktura sprawia, iż ładunek niesie się niczym drobne piaski Sahary - odtąd kopie mnie każdy, kto podaje mi dłoń, kopie mnie służbowy laptop, kopie mnie winda i wreszcie kopie mnie.. woda w kranie.
Jak zatem mam bezstresowo myć ręce ?

środa, 9 stycznia 2013

pani z numerem sześć

Mistrz kompromitacji. Lata studiów, zarywanych nocy, złych rzeczy by radzić sobie w złym świecie. To wszytko by mieć swoje 5 minut przed komisją. Mój miliard jest w moim rozumie. Kiedy będę jedym z dziesięciu? Może gdyby było pytanie z kategorii "Dania i napoje"?

niedziela, 6 stycznia 2013

Witam was w rzeczywistości

Oby wyjść i już się nie gubić. Wiedzieć więcej, tak! To wszystko robi z nas masowych głupców, a dziś trzeba być mędrcem - jak Trzej Królowie. Nie tylko w 2013, ale zawsze cedźcie ziarno od głupoty.