niedziela, 28 lutego 2010

żadna

Człowiek inteligentny nigdy nie powie, że jest inteligentny. Przeciwnie: mówi, że jest głupi. Tak jak człowiek silny nie powie, że jest silny. Bo czy słyszał ktoś, żeby Pudzian mówił: jestem silny, silny, silny? Nie.
To tylko Andrzej Najman tak mówił i wszyscy wiemy jak to się skończyło..
Skoro jesteśmy przy tzw. celebrytach, to trudno przemilczeć kwestię która królowała w dniach ostatnich na stronie portalu, którzy wszyscy czytamy (ale nie wszyscy się przyznajemy), kwestia promili. Tydzień ubiegły minął pod znakiem alkoholu. Pani Felicjańska (ja nie wiem kto to jest, ale ponoć wszyscy ją znamy), otóż wsiadła ona do samochodu. I nie była to taksówka. Potem te 2,3 promila zrobiły swoje. Jechała i zaparkowała na trzech innych autach.
Co ciekawe Doktor Lubicz ją potępił. Tak, właśnie on.
A za co? Ponoć taki promil to żaden promil. Doktor się zna.

Eh, bez sensu, jak ostatnie zdanie z filmu Tajne przez poufne: "Jaka płynie z tego nauka? Żadna"

piątek, 26 lutego 2010

jednak kocham freestyle

Cenię freestyle, kocham freestyle'owców. Kiedyś wspominałam, że wprawdzie zajawka hip-hopowa nie jest u mnie znaczna, przywołać jednak należy ową słynną maksymę, wedle której prawidziwy intelektualista wie wszystko o czymś i coś o wszystkim.
A na bieżąco wypada być.
Tak się składa, że niedawno moje ukochane radyjko zapodało bitwę, w której wzięli udział: Muflon, Flint, Proceente, Wujek Samo Zło, 3-6 i Puoć. Te ksywy wszyscy znamy.
Nie jestem w temacie zbyt długo i długiego komentarza z mojej strony się nie spodziewajcie, ale są pewne ale. Na początek stwierdzam z przykrością, że jak dla mnie 3-6 jest spalony. Chłopak się nie rozwija, zero innowacji i rymy żywcem z zeszytu, uje uje.
No ale Muflon.. Tak, Muflon od zarania dziejów był (zaraz po Pe) moim najulubieńszym
freestyle'owcem. Człowiek renesansu, erudyta. Kończę, bo o człowieku tym mogę pisać w samych superlatywach ( i nie, nie mam jego plakatu nad łóżkiem!).

Dobra, koniec gadania. Tu jest vid z owej bitwy, więcej takich poproszę.
Enjoy.


czwartek, 25 lutego 2010

wystraszone jajca

by me



Rise Up

"Rise Up" to pierwszy od 6 lat krążek hip-hopowego składu Cypress Hill. Wszyscy pamiętamy kawałek what's your number
Na mieście krążą dwie informacje, dobra i zła. Dobra jest taka, że singiel promujący to wydawnictwo
It Ain't Nothin' to kawał dobrgo bitu i naprawdę daje radę, z czym się zgodzę. Odsłuch tu:



Wiadomość zła: ponoć to jeden z naprawdę nielicznych dobrych kawałków na krążku..

poniedziałek, 22 lutego 2010

konsolidacja

Każdy, kto oglądał film Zakochany bez pamięci traktujący o sztuce wygaszania wspomnień wie, iż owa rekonsolidacja, bo tak zwiemy to zjawisko, to proces trudny, a nawet zaryzykuję to stwierdzenie: niemożliwy. Nie jestem specem w tej materii, mogę się mylić, wiadomo.
Ale swoje wiem. Wszak dotyczy mnie zjawisko przeciwne rekonsolidacji, zwane uwaga, uwaga konsolidacją.
W skrócie: konsolidacja to zjawisko polegające na tym, że pamięć krótkotrwała przechodzi do magazynu, zwanego pamięcią długotrwałą. Obawiam się, że u mnie ten magazyn jest zamknięty..

O rzeczach naprawdę istotnych nie pamiętam. Ale ile wzrostu ma Rocco Siffredi to wiem. I chodzi mi o ten drugi jego wzrost..

niedziela, 21 lutego 2010

zło dla dorosłych

Wróciłam by podsumować dni minione. W zasadzie działo się nie więcej niż zwykle, rzec by można - proza życia. Tak było.
3 tygodnie sesji nie uczyniło mnie przezajebiście mądrzejszą i chyba sporo prawdy jest w stwierdzeniu, że człowiek uczy się całe życie, ale podczas studiów najmniej.
Cały dzisiejszy dzień moje wnętrzności były w totalnym rozgardiaszu. Skoro tylko otworzyłam oczy stwierdziłam, iż w zasadzie nic nie gra. Poza radiem.
Wiadomo, never-ending drama called life.
Kładąc się wczoraj (dziś) przed 4 rano zauważyłam nieznaną mi blondynkę śpiącą w moim pokoju. Pomyślałam wtedy, że to chyba nic dziwnego że o tej porze dziewczyna już śpi. Potem pomyślałam, że to jednak dziwne biorąc pod uwagę fakt, że od miesiąca mieszkam sama..
I nie byłam (aż tak) studziennie pijana. A więc wstaję rano, jak już wspomniałam nic poza radiem nie grało. Blondyny już nie było. I jak się rychło okazało, nie było też dosłownie nic do picia; chcąc nie chcąc wstałam. Przy okazji nadałam sobie prawo do używania wulgaryzmów.
Albowiem lubię owo zło dla dorosłych: przeklinanie, picie alkoholu i dotykanie mężczyzn.
A niebo było dziś ekstraordynaryjne. I fotografów w akcji widziałam na mieście wielu.
A to moje dzieło (ciągle się uczę, wyrozumiałości.. klik:)


poniedziałek, 15 lutego 2010

nikon

Wszyscy znamy te bezsenne noce z oczami jak pięć złotych utkwionymi w sufit.
Problemy - wszyscy coś o tym wiemy. Leżysz i rozpamiętujesz. A nie ma nic gorszego i bezsensownego jak leżenie i rozpamiętywanie. Bez sensu, wszak co było, a nie jest..
Czekanie na sen jest daremne także w innych, mnogich okolicznościach. Nie dość wspomnieć o tym, że dzień miniony mógł być źródłem uciech różnorakich.
Taka bezsenność jest nawet gorsza; uciecha czy inna okoliczność podnieca cię wściekle.
To takie życie w bezczasowości.

Chyba dziś nie zasnę. Mam lustrzankę.
Pominę fakt, żem spłukana doszczętnie - nie jem przez miesiąc albo i dwa (może to i dobrze?)
Dzisiejsza data przejdzie do historii.

niedziela, 14 lutego 2010

no title

Nazwać należy to śmiało i szczerze: herbata to czaj, a błoto pośniegowe to zło, które fałszem i brzydotą podszywa się pod tak zwane 'uroki zimy'.
Osobliwe jest zatem owo piękno zimy, albowiem z jednej strony raczy nas scenerią i rzec by można 'pierwotnym romantyzmem', z drugiej natomiast na próbę wystawia nieprzemakalność obuwia.
I biada tym, którzy lekceważą temat. But, wiadomo - podstawa.
Swoją drogą, cóż za fatalną datę dziś mamy; pisanie kalendarium byłoby zajęciem nikczemnym. Wszak dziś Dzień Chorego na Padaczkę.
Podsumowując: dwulicowa jest zima!

piątek, 12 lutego 2010

zima jest piękna!

Uwielbiam to moje pseudo-miasto nocą. I te łąki za miastem i te tony śniegu i tą ciszę. Przeszywająca cisza i niebo tak granatowe jak nigdzie indziej. Noc tak spokojna, że kompleks małomiasteczkowy znika.
Chciałam napisać notkę opiewającą piękno zimy, opisać choć po części mój zachwyt, nie zdołam jednak, gdyż zima zbyt urocza i palce zbyt pijane.
A może wszystko to pijacki sen, pijacka zjawa?

czwartek, 11 lutego 2010

dobre chęci

Dobre chęci - to moje drugie imię..

a retrospektywa to moja specjalność. Na dziś Radiohead w utworze Creep (1993, z albumu Pablo Honey). To jeden z tych przejmująco-dołujących kawałków. Smutasy uprasza się o wyjście z pokoju.
Ponoć Tom Yorke napisał 'Creep' po tym, gdy rzuciła go dziewczyna. Działo to się w późnych latach 80-tych.





Yorke says it is about being in love with someone, but not feeling good enough, declaring “There's the beautiful people and then there's the rest of us.”

wtorek, 9 lutego 2010

Głupiec

To niesamowite jak najlepsi giną w tłumie przeciętniaków. To dla mnie równie niepojęte jak mój fenomenalny talent do niszczenia ostatków piękna tego świata. Tak, niszczenia, bowiem 'spieprzenie' stało się znów odwieczną odpowiedzią na wszystko. Nie będzie refleksji na temat życia, wszechświata, pogody, czegokolwiek.
Będzie pochwała głupoty. Przy pomniku mojej głupoty można oficjalnie składać wieńce pochwalne ( i nie chodzi tylko o fakt, że na 4 egz mam trzy jebane tróje; nie o to się rozchodzi). I będzie o najprawdziwszych ludziach renesansu, takich których jest już coraz mniej, a szkoda. To ci, którzy mają własne zdanie. Zajeżdża to banałem, ale taka jest prawda: dajmy na to polskich studentów. Sama wszak jestem studentką, ale jak patrzę na współbraci to tęsknię za czasami, gdy szkolnictwo wyższe nie było dostępne dla wszystkich. Kiedyś studenci zmieniali ten kraj, wprowadzali rewolucję, próbowali zmieniać rzeczywistość. A dziś, no cóż, wszyscy zdawać by się mogło, z założenia mają być tacy sami, wszak po co ten spaczony usos?? Po co te punkty ects?
Wiadomo.

Stupid me

poniedziałek, 8 lutego 2010

Zapiski z Życia na Terytorium Wroga

Jeśli ktoś pyta mnie czy lubię hip-hop, to odpowiedź zasadniczo jest taka, że nie lubię (zasadniczo, gdyż ponad miarę cenię sobie chociażby koncerty O.S.T.R.)
Słowem nie mam zajawki hip-hop'owej ale obok najnowszego dzieła Dużego Pe, albumu "Zapiski z Życia na Terytorium Wroga" nie sposób przejść obojętnie. Pomijam fakt, że jestem fanką chyba każdego projektu autorstwa Dużego Pe, szczególnie Masali czy Senk Że (dawniej Cinq G, a nawet 5G), a tu proszę: całkowicie solowy album.

Do spróbowania "Prosta historia". Póki co cały album jest do odsłuchu na oficjalnym majnespejsie Pe. W wysyłce od początku lutego, w sklepach od 15-ego.
To banalna historia, wszyscy takie znamy, co nie znaczy że kawałek jest o niczym. Przeciwnie. Świetna puenta.

niedziela, 7 lutego 2010

seven nation army

Cały dzień się mi to śpiewa. Się mi to podoba.
Back and forth through my mind.
I pomyśleć, że Jack White oprócz tego ze jest frontmanem The Raconteurs, nauczył swoją żonę grać na perkusji, czego zacnym efektem jest ciągle dwuosobowy skład zespołu The White Stripes. Tak, Meg to jego żona, a nie żadna siostra, choć faktycznie, początkowo podawali się za rodzeństwo.
Kiedyś wyszłam przez to na głupka trwając niezłomnie przy tym, że są małżeństwem.
Tak bywa, jak się ma ujemne zdolności przekonywania.

sobota, 6 lutego 2010

reggowe święto

Na Jamajce mają dziś święto narodowe, Dzień Boba Marleya. I tak jak nieodłącznym elementem każdego czarnego, raperskiego kawałka są złote łańcuchy, kastety i booty shake, tak w piosenkach regałowych dominuje motyw Mary Jane. "Im więcej ludzi pali zioło, tym bardziej Babilon upada", to słowa Boba, pierwszej gwiazdy Trzeciego Świata. Ale dość o tym.

Btw. Kultowe it's PINK!!, Twisted Transistor to utwór mojej młodości.

Dość z tym, fakty.
Dziś rocznica premiery filmu Symetria, Konrada Niewolskiego (który to reżyser rozczarował mnie w Job, czyli ostatniej szarej komórce, no cóż, musiałam to wytknąć). Symetria nie ukrywając to film kultowy. Wszyscy przecież znamy słynne 'Zależy co masz na myśli':

– Ty świeżak kurwa, z Mokotowa jesteś co?
– Tak a co?
– Jajco kurwa! Znasz kogoś?
– Zależy co masz na myśli
– A ja mam na myśli że ci zaraz zajebię!


Dalej.
W 6 lutego 2001 roku Papież Jan Paweł II ustanowił Św. Izydora patronem internautów i informatyków. Dużo przewrotności było w tym działaniu, gdyż wiem skądinąd, że ów święty był raczej leniwy, dziś można by go określić mianem 'obibok'. I racja, informatycy to tacy Izydorzy naszych czasów, takie obiboki.
Gadka każdego informatyka jak masz jakiś problem: ee nie mam czasu, prosze przyjść za tydzień, czytaj: twój problem jest tak banalny że szkoda czasu.
Przecież trzyletnie dzieci programują w Visual Basicu.

czwartek, 4 lutego 2010

łelkam ewrybady

Za trzy dni, na dwa dni przyjedzie do Polski cała piłkarska Europa. W Sali Kongresowej odbędzie się losowanie grup eliminacji do Euro 2012. Wiemy co to znaczy: mnóstwo zagranicznych gości, dziennikarzy i ważnych person, w tym Gianni Infantino czy Michel Platini, szef UEFA.
Będzie też prezes PZPN Grzegorz Lato. I będzie on chodził między tymi gośćmi, będzie ich witał, będzie ich zagadywał, a wszyscy wiemy jak Lato włada angielskim..
yeah!


środa, 3 lutego 2010

epicki dystans

Czasami prawie że słyszę trzepoczące skrzydełka Amora. I dupa blada, nie wychodzi. Dlatego powzięłam zasadę co by się zbytnio nie nastawiać. Trzymać dystans innymi słowy, tak daleki, że prawie nic nie widać.

Tak jak dziś.
Nie nastawiałam się na nic. Wyszłam po mleko.

Wróciłam z:
sukienką z Zary
okularami wayfarer
mixerem (kulinaria czas zacząć! :)
zapasem żywności na tydzień ( w tym rurek kakaowych pod pretekstem że magnez wypłukany)
książką
and so on

Kurwa, życie jest piękne, choć rzeczywistość jest gówniana. Ale nastawiać się na cokolwiek nie warto.

wtorek, 2 lutego 2010

Привет!

Jestem wstrząśnięta. Śniła mi się dziś lustrzanka, obiekt moich najgłębszych westchnień. Miała taki zoom, że widziałam Pałac Zimowy w Petersburgu. Popsułam ją w tym śnie, ale co jest ciekawe i zastanawiające, dokładnie wczoraj rozmawiałam z Przebiegłą Kreaturą na te dwa tematy.
Pierwszy, że będę słynnym fotografem dzięki mojemu ekstraordynaryjnemu zamysłowi artystycznemu. Będę nim niechybnie. Będę nim na pewno, gdy wejdę w posiadanie sprzętu:)
Drugi, że wprawdzie nie ociekam zajebistością, jednak chcę być przezajebiście mądra. Ochota ta podszyta jest niewiarą i niepewnością. Otóż chciałabym z powrotem władać językiem rosyjskim. Wprawdzie nigdy nie władałam nim dostatecznie dobrze. Uczyłam się powiedzmy to szczerze, mało intensywnie. I nie wiem co mną kieruje, ale chciałabym się trochę zrusyfikować.
Mówię więc Kreaturze o moich zamiarach, a w odpowiedzi:
-Jak ktoś, kto na pożegnanie mówi "dowidzenja" może mówić poprawnie po rusku?? До свидания..

Chyba się za bardzo uzewnętrzniam. Trudno. Пока!

poniedziałek, 1 lutego 2010

maniera słowotoku

Co zrobisz gdy ktoś ci przystawi nóż do szyi a ty akurat dostaniesz czkawki?
To znane pytanie. Zawsze mam dużo odpowiedzi.
Zaiste, mam mnóstwo odpowiedzi, jednakże pewne sytuacje wymagają wyłącznie poprawnych odpowiedzi. Z tymi jest gorzej, z tego też powodu, przynajmniej tak mi się wydaje, nie należę do osób wygadanych. Wmawiam sobie, jakobym posiadła tę niezwykłą i rzadką umiejętność, dar czasów współczesnych, manierę słowotoku mianowicie.
W tym momencie maniera słowotoku każe mi kończyć nietrafiony wywód, wszak gdybym za bardzo się tu rozpisała byłabym jako "miedź brzęcząca albo cymbał brzmiący".