środa, 30 grudnia 2009

the last one

To ostatni wpis w tym roku. Czas na ostateczne rozrachunki, ale te z samym sobą. Zacznę pierwsza:)
To był ciężki rok. Rok dojrzewających decyzji. Chciałam poprawić swój obraz w moim własnym odbiorze, udało się nieznacznie. Miałam zrobić milion rzeczy, zrobiłam raptem kilka.
Ale czego się o mnie dowiedziałam? Że jestem dziewczyną niezależną. I że nie można zbyt wiele od siebie wymagać.
W moim życiu pojawili się nowi ludzie. Niektórzy wycierali buty i wychodzili. Niektórzy wcale nie byli nowi, ale odkrywałam ich na nowo. Jeszcze inni nadal pozostają dla mnie niewiadomą, taką zagadką (a wiadomo, że we wszelkich łamigłówkach, rebusach i testach na inteligencję wychodzę na kompletnego głupka). Reszta, dzięki Bogu nieliczna, okazała się być małymi, durnymi fiutami (dedykacja).

pkp - Wielka dziurawa dziura w środku dziurawego pociągu

Dziś w pociągu:
-Mamo, dlaczego ta stacja się rusza??

wtorek, 29 grudnia 2009

dowidzenja!

To koniec. No prawie.
Rok to szmat czasu. Przez rok upadały imperia, zaczynały i kończyły się wojny. A ile przez rok dzieje się w przemyśle muzycznym!
Woody Allen powiedział kiedyś, że "życie potrzebuje soundtracku". Ja potrzebuję do życia soundtracku, i to nie byle jakiego. W zw. z tym pokusiłam się o podsumowanie wydawnictw płytowych roku 2009 które w jakiś opatrznościowy wręcz sposób zdefragmentowały moje odczucia estetyczno-muzyczne. Oto one (kolejność przypadkowa, w nawiasach próbki do polizania):

1. VV Brown i krążek Travelling Like The Light (utwór Shark in the water)
2. Hockey - Mind Chaos ( utwór Too Fake)
3. Royksopp - Junior (Happy Up Here)
4. Hurt - Wakacje i prezenty (Nie tylko na pewno)
5. Jack Penate - Everything is new (pull my heart away)
6. Łąki Łan - Łąki Łanada ( Big Baton)
7. Pablopavo & Ludziki - Telehon ( Do stu)
8. White Lies - To Lose My Life (A place to hide)
9. Calvin Harris - Ready For The Weekend
10. Yeah Yeah Yeahs - It's blitz! (Zero)
11. Kid Cudi - Man On The Moon (Pursuit Of Happiness)
12. The Big Pink - A Brief History of Love (Dominos)

To był ranking płytowy. Ale muszę wspomnieć o niebagatelnej piosence Tiga - Shoes. To dzięki niej - przy moim wzroście- zaczęłam chodzić na obcasach:D Poza tym ma kosmiczny tekst. Polecam.



I już zupełnie na koniec w moim podsumowaniu rocznym PERSONĄ I OSOBOWOŚCIĄ ROKU zostaje Duże Pe. Chłopcy i dziewczęta - na kolana, bo Duże Pe to żywa legenda polskiego freestyle'u, jakąkolwiek imprezę by rozkręcał - chcę tam być. Tu podgląd.

poniedziałek, 28 grudnia 2009

inside in/inside out

Istnieje powód dla którego ludzie z niecierpliwością czekają na święta. Ma to coś wspólnego z rodzinnymi spotkaniami, z atmosferą, ze spokojem, pewnie z prezentami.
Ale nie, ludzie czekają na święta, bo wiedzą że to czas.. cudów.
Ludzie chcą, by spotkało ich "coś". A bierne czekanie to pewna katastrofa. Szczególnie gdy ma się błędne pragnienia. Więc jeśli chciałeś gwiazdkę z nieba i się nie udało, nic straconego, ale musisz poczekać jeszcze rok.
Jakiś sajkolog stworzył listę rzeczy, których człowiek w rzeczywistości pragnie najbardziej, nawet jeśli sobie tego nie uświadamia. To m.in. potrzeba pozytywnych odczuć, kontroli, zrozumienia, sprawiedliwości. Ja bym do tego dorzuciła, w związku z dzisiejszym (28.12) Międzynarodowym Dniem Pocałunku, pocałunek właśnie :p

Nagle jestem istotą głęboko nieracjonalną. Kiedyś żyłam według zasady co masz zrobić dziś, zrób za tydzień. Teraz.. co masz zrobić dziś, w ogóle olej..

Kiedyś wszystko było proste.
Ale to wszystko minęło.

sobota, 26 grudnia 2009

Z cylku polskie spalenizny

Kiedy wszyscy go przekreślili i przysypali piachem, mówili że jest spalony i nic już z niego nie będzie, Adaś pokazał klasę. Udowodnił, w przeciwieństwie do Kubicy, że umie wygrywać. To Adaś kilka lat temu wzbudził w masach uczucia patriotyczne, co samo w sobie godne jest podziwu. Małysz mistrzem Polski. A co do Roberta, moje odczucia względem niego są jak najdalsze od pozytywnych. Moja niechęć zaczęła się w roku 2008, kiedy to w kwietniu Robert zajął 2. miejsce po tym, jak rzekomo jego bolid ślizgał się na plamach oleju. Ciężko mi to pisać, jestem bodaj wyjątkiem wśród rzeszy fanów, ale ten antywzór sportowca przynosi Polsce wstyd. Robert po prostu nie umie wygrywać. Zgadza się, nie umie. W ogóle czy on jest Polakiem??
I żeby nie znać tego staropolskiego porzekadła: "gdzie formuła jeździ, tam plamy z oleju na torze są" ??
I jakie było jego wytłumaczenie:
„Wygląda również na to, że jako jedyny nie wiedziałem o oleju na torze pomiędzy zakrętem czwartym, a dziesiątym-jedenastym i straciłem pozycję. Gdyby było tego mało w pierwszym zakręcie wjechałem na szczątki jednego z bolidów i myślałem, że złapałem kapcia. Przednie koła bardzo się blokowały i bolid się nie prowadził.”

Zajął 2. miejse - to gorzej niż czwarte.. Darowałby sobie i nam, Polakom, takiego wstydu. Od tamtej pory nie śledzę jego 'wyczynów'. Dla mnie Kubica jest spalony.

A Adaś, nie dość że rozbudza patriotyzm w sercach wielu, to sam jest patriotą. Jego mottem życiowym jest ustęp z dzieła wieszcza naszego narodowego, imiennika zarazem, Adam Mickiewicza z "Ody do Młodości":
"Młodości! Ty nad poziomy wylatuj"
I cóż że ostatnio mu nie szło. Nie zatracił się jednak i nad poziom wyleciał!


(dział Angela i jej obsesje :)

środa, 23 grudnia 2009

świątecznie

Życia pełnego przygód
Łatwych wyborów
Prawdziwych przyjaciół
szalonych miłości
i sylwestra z TVP2


życzy Zaplątane Świecidełko


no i Wesołych Świąt (jestem w końcu poniekąd tradycjonalistką:)

wtorek, 22 grudnia 2009

fsh

Tylko ja mogę mieć takie szczęście. I tylko ja potrafię tak wszystko spieprzyć.

Na domiar złego w wannie są karpie. Żywe maszkarony. Dopóki tam pływają, jedynym zabiegiem higienicznym jakiemu oddam się z prawdziwym zapałem będzie mycie zębów.
Eh, gdybym miała pendżabskie lasso..

nic a nic

Robi się bardzo przedświątecznie. Kwestia styku magiczności i religijności (siły nieczyste to moja specjalność) nie napawa mnie optymizmem. Czeka mnie praktycyzm ludowy. Mój optymizm wstał i wyszedł. A dzisiaj jeszcze trzasnął drzwiami. W takich sytuacjach mimo wszystko trzeba patrzeć na świat jak na "szklankę w połowie pełną". To lepiej rokuje.
Moje dzisiejsze niezaliczone kolokwium z praw człowieka ma też, jak mawiał Monty Python, jasne strony - nie tylko ja będę po wtóre siedzieć w tych konwencjach:P Cytat dnia autorstwa dr Pawła J. aka 'poker face': Jak można być tak zadufanym w sobie na III roku studiów, żeby wymyślić lepszą definicję tortur niż najlepsi prawnicy świata? bo ci w ONZ-cie tworząc definicje potrafią tylko zarzucić nogi na biurko, palić cygara i pić whisky.
Zaiste, mordercze poczucie humoru. Dość z tym, bo przecież mamy 22 grudnia i każdy przedszkolak wie, że to najkrótszy dzień w roku na półkuli północnej, zwany potocznie przesileniem i że formalnie mamy zimę. Słowianie obchodzili Gody (dzisiaj na to używa się określenia 'orgie'). Gody te (czy też orgie) trwały do 6 stycznia. Nieźle.
Dziś Polacy nie mają tej prasłowiańskiej radości i zuchwałości. Pół biedy, że odcinają się od historii, ale od siebie? Niepodobna. Trafnie zauważył to zjawisko niemieckojęzyczny pisarz pochodzenia żydowskiego, Franz Kafka: "Z samym sobą nie mam nic wspólnego"
..

niedziela, 20 grudnia 2009

rozmyślania bałwana

W taką pogodę jak ta, gdy siarczyste mrozy i wiatry hulające smagają me wątłe ciało (pisząc 'wątłe' objawia się moja tendencja do wyolbrzymiania), przeklinam w myślach przemysł odzieżowy i z ulgą, ale i z przerażeniem dochodzę do wniosku, że jedyną rzeczą chroniącą mnie przed zamarznięciem jest tkanka tłuszczowa, a raczej jej nadmiar..

sobota, 19 grudnia 2009

przegląd tygodniowy

Jako że mamy sobotę, tydzień chyli się ku końcowi, postanowiłam popełnić na ramach tego mało poczytnego bloga subiektywne podsumowanie tego tygodnia właśnie: co mnie urzekło, co mnie poruszyło, co mnie zniesmaczyło i tak dalej, i ewentualnie co mnie tak zainspirowało że nadal czuję emocje niesamowite. Dodam naprędce że to ostatnie nie będzie zjawiskiem częstym.

1.
Pierwsza będzie wiadomość tragiczna. Aniołek stracił skrzydło. Bezpowrotnie, jak ucięta noga. Przed chwilą. To się stało tak momentalnie, zamachnęłam ręką i spadł. W domu rodzinnym miałam całą armię aniołków. Tu mam tylko 2 - w tym jeden inwalida..
Chyba każdy kiedyś coś kolekcjonował, tak?

2.
Sejm uchwalił ustawę budżetową na 2010 rok. Zgodnie z ustawą deficyt budżetu w przyszłym roku nie przekroczy 52 mld 214 mln 216 tys. zł. Nie będę wdawała się w szczegół bo ustawy nie przyswoiłam, zresztą mija to się z celem, wszyscy bowiem wiemy, że w naszym kraju nie ma idei robinhoodyzmu, biednym i tak się nie dostanie.

3.
Z muzeum w Oświęcimiu skradziono napis "Arbeit macht frei". Podejrzewałam, że zrobił to jakiś biedny pan bez domu, ostro sfatygowany przez gorzałę, chcąc spieniężyć żelastwo i tym sposobem zyskać fundusz na przelew procentowy. A jednak nie! Sprawcą tego haniebnego czynu jest Donald Tusk (sam lub przez wysłanników ciemności). Zrobił to aby odwrócić uwagę od afery hazardowej.

4.
Zostanę przy polityce (czy oby jeszcze??), mianowicie zwracam się do senatora Piesiewicza: drogi panie, niedługo będą przeceny sukienek w Orsayu (H&M też coś szykuje). Warto sprawdzić, uzupełnić garderobę - chociaż biorąc pod uwagę panującą teraz temperaturę, byłoby to lapsusem klimatyczno-odzieżowym.

5.
Mróz się utrzymuje. W taką pogodę nie można pić alkoholu i wychodzić na dwór ( w ogóle nie można, bo alkohol to największa trucizna! ). Ale szczególnie teraz procenty dają złudne poczucie ciepła, organizm się wychładza, może dojść do tragedii. Ponoć o ile już, należy pić płyn Borygo.
Pomyślmy o tych nieznanych nam ludziach bez dachu nad głową, ale też o znanych, którzy jak np. Wojciech Cejrowski chodzą boso przez świat, albo Gracjan Roztocki - w tych kusych gatkach.. brr..

6.
Drażni mnie niewypowiedzianie cytat amerykańskiej celebrytki Mariah Carey, który co rusz gdzieś słyszę: Kiedy widzę te afrykańskie dzieci to się wzruszam.
Też chciałabym być tak chuda, ale bez tych much, brudu i wszechobecnej śmierci.
no comment

7.
Kącik muzyczny. Na pierwszy ogień VV Brown, nie jakieś tam novum, bo słucham tej pani już jakiś czas, ale co chcę podkreślić: nie dość że ma talent, to co tu dużo mówić: she's hot.



I na koniec Kid Cudi. Nie dam się wmanewrować, że oto staję się komercyjna. Album jest zacny i zbiera zewsząd przychylne recenzje. Oczywiście zainteresowałam się dopiero, gdy dowiedziałam się, że numer 'Pursuit of happiness' Kid współtworzył z MGMT. Ale ta "pogoń za lepszej jakości życiem" też we mnie trafia. Miłe.




Matko kochana, ale się rozpisałam

O Heraklicie z Efezu

Jeśli człowiek rzeczywiście uczy się na błędach to czemu, Chryste Panie, ciągle robi to samo?
Zaiste, metafora z nie wchodzeniem dwa razy do tej samej rzeki nie jest aż tak skomplikowana.

piątek, 18 grudnia 2009

czwartek, 17 grudnia 2009

hopeless or helpless

Jeśli ktoś mówi Ci, że tego kwiatu jest pół światu - kłamie. Doskwiera mi fikcyjność.

Pieniądze szczęścia nie dają. To nieprawda. Ktokolwiek stojąc przed wyborem: wziąć pół miliona czy nie, nie powinien się wahać. Problem jest co z nimi zrobić. Starożytni mówili, że pieniądze są świetnym sługą, ale bardzo złym panem. Z drugiej strony bez pieniędzy też da się szczęśliwie żyć (bo niby jak ja egzystuję?), ale lepiej płakać w limuzynie niż na przystanku autobusowym..

Jeśli myślisz, że świat coś Ci przyniesie - obyś się nie przeliczył. Człowiek jest istotą aktywną, bierność nic nie zmienia.

Coś nie wyszło. Myślisz w duchu że następnym razem będzie inaczej. Nic z tych rzeczy, bo cokolwiek zrobisz wraca do Ciebie trzykrotnie wzmocnione. Niczym głos z przeszłości, niczym zakorkowana butelka na oceanie..

........

Nie wiem jak to się dzieje, ale to chyba zbliżające się święta nastrajają mnie tak katastroficznie. I mam nadzieję, że jutro będzie śnieg z deszczem i minus 8 na termometrze.

środa, 16 grudnia 2009

key

Klucze muszą być na swoim miejscu. Muszą tam czekać jak wierny pies pod sklepem. Moje klucze miały miejsce, na które z radosnym łoskotem lądowały za każdym razem gdy po ciężkim, pełnym wrażeń i wysiłku intelektualnego dniu przekraczałam mury deesu, tudzież aka, jak zawał tak zwał (no dobra, przesadziłam, moje życie nie jest pełne wrażeń, jest raczej groteskowe). Powracając do myśli przewodniej, odkąd w wyniku przemeblowania miejsce moich kluczy przestało istnieć, za każdym niemalże razem odkrywam ową newtonowską prawdę zapoczątkowaną przez spadające nań ( w sensie na Newtona głowę) jabłko. Grawitacja.
I nic już nie będzie tak jak kiedyś.
To, że klucze muszą mieć swoje miejsce to pierwsza kwestia. Druga zdaje się być donioślejszą, dotyka bowiem istoty użyteczności kluczy. Tak jak Cerber jest strażnikiem Hadesu, tak klucz użyty zgodnie ze swym przeznaczeniem jest strażnikiem domostwa.
25 marca tego roku nie zamknęłam pokoju. I nie miałam już laptopa.
Teraz moim Cerberem jest Kensington.

poniedziałek, 14 grudnia 2009

wypuścić Konja!

Ludzie są tylko ludźmi, amerykanie również. Popełniają błędy, w sensie amerykanie. To znaczy innym nacjom też to się zdarza, ale powiedzmy sobie szczerze, że amerykanie kierowani niezrozumiałymi pobudkami dopuszczają się w ekstremalnych sytuacjach rażących wynaturzeń. Długo by przytaczać przykłady ale nie szukając daleko dajmy na przykład Czikagowską policję. Jedni powiedzą: wzór cnót wszelakich i męstwa. Niektórzy jednak zapytają: co to za kaczki? i z przytupem powiedzą że policja w USA jest umysłowo ograniczona. Bo w istocie to, co stało się w ubiegłą sobotę to balet na rzece Jangcy.
Znany polski showman, człowiek który prowadzał za rękę Michała Wiśniewskiego, bohater przeboju "co z tego, że mam małego", który mówi o sobie że jest 13-letnią przyjaciółką Romana Polańskiego i różowym 'konjem' Joli R., szyderca estradowy i mój ideał słowotoku, Paweł "Konjo" Konnak, został zatrzymany przez policję w Chicago w trakcie przeprowadzanej obławy na prostytutki i alfonsów, bo rysopis jednego z nich pasował do Konja.
I znowóż jedni powiedzą: co to za pajac. To właśnie oni stanowią w naszym kraju większość. To konserwatywni mieszkańcy 'ciemnogrodu, gdzie nie ma miejsca na sztukę absurdu'. To ci, którzy głowę mają tylko po to by deszcz nie padał do środka. Inni słysząc to nazwisko padają na kolana w geście zachwytu i uznania. I ja tak czynię w tym miejscu. Czemuż? Konjo to człowiek renesansu, jawnie szydzi z popkultury tkwiąc w niej po uszy (jako jeden zaledwie przykład podam tytuł żałości roku, który Konjo przyznał Agnieszce Ch. oł jee).
A mało kto wie, że Konjo to poeta. Trzy tomy poezji, mianowicie Sztuka restauracji, Randka z mutantem i Król festynów wydał mu totalny hipis, który ignoruje prawa marketingu. A warto było. Książka Król festynów została mianowana do Nagrody Literackiej Nike 2009.
A to przedsmak:

zidiociały do cna kot antek puścił zdradziecki strumyk na nogę dziadka
to dobrze powiedział dziadek
to znaczy że mnie akceptuje
ma do nas zaufanie

sobota, 12 grudnia 2009

prawdomówstwo - głupstwem

Po wczorajszej mojej wizycie w Operze Narodowej przeżywam dziwnego rodzaju zafascynowanie sonetami Szekspira. Odbyły się one w ramach wieczoru operowo-baletowego "Ofelia, Sonety, Alpha". Nie dość wspomnieć, że była to premiera, a co za tym idzie - aromat przepychu i ważne persony krajowe i zagraniczne. Opera Ofelia natomiast była dość zaskakującą współczesną interpretacją, gdzie tytułowa bohaterka była wykorzystywana przez Hamleta..



Po chwilach wzniosłych powróciłam do szarej rzeczywistości. A tu dzieje się masakrycznie dużo, podkreślając jednocześnie przerost treści nad formą. W skrócie Maleńczuk powiedział, że artystom wolno więcej. Tak, to by tłumaczyło Doktora "dwa promile" Lubicza.. ale senatora PO, który wciągał biały proszek (ubrany w sukienkę) już nie bardzo. Tak to jest z tą bohemą trójmiejską. Chociaż ponoć niektóre leki można brać nosem. A ubrania, no cóż, ludzie są zagonieni, tak zabiegani, że mogą pomylić sukienkę z garniturem.. Podobno płeć jest kategorią psychologiczną, więc przebierajmy się! Kochani, urozmaicajmy życie!
W dalszej kolejności nadmienić należy o wygranej Mariusza Pudzianowskiego (aka Pudzian, Pyton Dominator, Panek), który zmiażdżył Najmana w 44 sekundy.

Słowem podsumowania, moje życie to groteska. Raczej się nie wybiję, a czuję we wszystkich kościach, że kultura szeroko pojęta jest dla mnie przeznaczona. Dziękuję Bogu, rodzicom i akademii za każdą sposobnoś (a ostatnio mam ich sporo jednak) obcowania z Kulturą. No może przesadziłam. Dziękuję sobie za gust. Mi z nim dobrze.

czwartek, 10 grudnia 2009

bank, va bank

Rozmyślanie o Banku jako instytucji w sensie ścisłym zawładnęło mym rozumowaniem, skutecznie utrudniając mi naukę prawa gospodarczego (sic!). Bo kogokolwiek z bankowców nie zapytać o wynagrodzenie odpowie, że nie przyszedł do banku, żeby się obłowić, że nie chodzi o pensję, ale o wyzwanie. Prezes banku zarabia, jak podaje Puls Biznesu, równowartość sześciu średnich krajowych. Ale już dyrektorzy banku mogą brać ile chcą, bo ich wynagrodzenie nie podlega ograniczeniom. Pytam: jakto??






Z cyklu "Angela i jej obsesje" kalendarium 10 grudnia:

10 grudnia 1279 w krypcie kościoła franciszkanów w Krakowie pochowano księcia Bolesława V Wstydliwego. Wstydliwy był że ja pierdole. Jego żona Kinga nie miała za wesoło.. Z całą pewnością Bolo nigdy nie powiedział: "Mój seks to muzyka. A uwierzcie mi, mogę tańczyć całą noc". Zacne.

10 grudnia 1924 roku Władysław Reymont odebrał Nobla za Chłopów. Jedyna książka która rozbudziła we mnie fascynację i podziw, tak, podziw dla tych ludzi owładniętych pracą, którzy pełni sił witalnych zbierali pyrki.
Język inteligencki Młodej Polski nie wzruszył mnie tak jak Antek Boryna w rozpiętej koszuli.. A Jagna to suka.

10 grudnia 1948 roku ONZ uchwaliła Powszechną Deklarację Praw Człowieka, czyli coś, przez co wątpliwym wydaje się zaliczenie ostatniego kolokwium z praw człowieka.. Dzięki ONZ, nie płakałam tak od czasów Titanica;)

W 1850 zmarł generał Józef Bem. Pierwsze skojarzenie to Bema pamięci żałobny rapsod i, nie wiedzieć czemu, W czarnej urnie moich wszystkich czarnych lat.

...

wtorek, 8 grudnia 2009

dziś jest 8 grudnia

"(...)Wciąż wierzę w miłość, w pokój, w pozytywne myślenie.", to wypowiedź z 8 grudnia 1980 roku, czyli dnia w którym John Lennon został zastrzelony przed swoim domem Dakota House w Nowym Jorku.
John Lennon (właściwe: Jan LEN) to jeden z członków Beatlesów. Mało kto wie że w istocie pochodził ze wsi podbiłgorajańskiej. Jego rodzice mieli warsztat tkacki. Mały Jan od najmłodszych lat z zapałem uczestniczył w tkaniu lnu tudzież innej przędzy. Z trudem starczało im na chleb i jak tylko maił sposobność, ukrył się w kontenerze pełnym lnianych gaci i poleciał za ocean. Tam początkowo zajmował się pracą na kołowrotku, jak mawiają amerykanie 'on and on'. Stąd jego przydomek LenOn.
Później wiemy jak było.








"Znam ludzi, którym w sercach zgasło,
lecz mówią: ciepło nam i jasno,
i bardzo kłamią, gdy się śmieją

Wiem jak ułożyć rysy twarzy
by smutku nikt nie zauważył"


Wisława Szymborska
"Do zakochanej nieszczęśliwie"

poniedziałek, 7 grudnia 2009

"Dawniej często myślałem, że kiedyś rzucę wszystko i spierdolę, nie wiem, na Ukrainę albo do Rumunii. Takie wypielęgnowane marzenie. Największe. Nigdy tego nie zrobię, jestem za słaby, boję się, czyli tchórz... to by się zresztą nie udało, nie ma poezji w takich rzeczach. Za bardzo przywykliśmy do wygody, bo strasznie nam jest dobrze i mamy co jeść. Podane pod sam nos. Lepiej o tym nie myśleć i nie przekładać na rzeczywistość, bo ta jest popsuta i nie działa...
...od zaraz zacząć się uczyć i poważnie myśleć, nie olewać i lubić rzeczywistość, wszystko, niektóre rzeczy nawet pokochać, przyzwyczaić się i mieć spokój. Uśmiechać się i na ulicy wszystkim znajomym mamy i taty krzyczeć "dzień dobry". Rozumieć błędy. Kupić sobie w chuj kwiatuszków, kolorowych, poprzystrajać nimi dom, świat, nosić koszulkę z napisem "Jezus jest zajebisty" i nie myśleć o niczym, tylko o tym, co trzeba, nie chcieć myśleć, niech nic nie przychodzi do głowy, bo po co."

Mirosław Nahacz - "Osiem cztery"

sobota, 5 grudnia 2009

too fake

Jestem mocno wyjęta przez prozę życia, które jak wiemy pełne jest nieoczekiwanych zwrotów akcji. Powiem tyle, spłynęło na mnie olśnienie, którym jest szeroko pojęta kultura. Przejawia się wielopostaciowo. Tak, to nic odkrywczego. Ponoć uchodzę za indywiduum, co nie do końca jest prawdą. Po prostu nie szukam tandetnych przygód i to tłumaczy moje rozterki. Historie moich byłych miłości to temat na niezłe libretto opery z czasów baroku.

Chyba dorosłam.



Na koniec odsłuch, odkrycie (też mam zapłon) zeszłego tygodnia.
Hockey to amerykański zespół pochodzący z Portland w Oregonie. Ich brzmienie jest porównywane do takich zespołów jak The Strokes czy LCD Soundsystem. Określa się ich jako przedstwicieli dance-punk, new wave. W 2008 roku wydali domowej roboty EP „Mind Chaos”. .


i got too much soul for the world
it's breaking my heart in two
i got too much soul for you
i don't like it but it's true

czwartek, 3 grudnia 2009

Music is my hot hot sex

Byłam wczoraj na warsztatach My enterprise THE BAND (www.myband.pl). Zdarzenie owo relacjonuje też Anecia. Niech was nie zmyli to, że byłam tam tylko ze względu na prowadzących, w tym oczywiście Wojtka 'Łozo' Łozowskiego, człowieka z Afromentalu, do którego moje uczucie rozpoczęło się na koncercie w Hard Rock Cafe już jakiś czas temu :D
O mojej zajawce muzycznej wie chyba każdy, to oczywiste jak śmierć Jacksona. Dzięki takim inicjatywom utwierdzam się w przekonaniu że mam za mało charyzmy na półświatek szołbiznesu muzycznego, a społeczeństwo polskie słuchając głównie 'hitów' lansowanych przez eremefy i inne zety, ma gusta muzyczne oscylujące na granicy kiczu. Co więcej, człowieku men! słowa wulgarne cisną mi się na klawiaturę, ale jak widzę co dzieje się w polskich szkołach, jak zabiera się tym nieświadomym dzieciakom obowiązkową muzykę, to serce się mi kraja.. Rośnie nam społeczeństwo o znamionach kretynizmu, niewrażliwego na piękno. Dziś, w erze masowo ściąganych mp3 mało kto w ogóle słyszy. Bo różnica między tradycyjnym, legalnym CDikiem a mega skompresowaną mptrójką jest przeogromna. Ale czy tą naszą młodzież to obchodzi?? Kurwa, nie bardzo. Można się wykręcać że to dużo pieniąchów, taki legalny CD, ale czy przez moment zastanawiasz się ile pracy i serca kosztuje wyprodukowanie czegoś takiego? Jaką ciernistą drogę przechodzi artysta od powstania zamysłu do podpisania kontraktu z wytwórnią? W obliczu tego wszystkiego te 35 zł wydają się być czymś śmiesznym. Dodajmy do tego co wytwórnie (nie mówię o tych niezależnych) robią by sprzedać muzykę. Dodajmy na koniec ten przesławny Zaiks, w którym czas zatrzymał się na erze pecetów z czarno-zielonymi monitorami. Nóż otwiera mi się w kieszeni. I takim to sposobem masa wybiera Cerekwicką i inne gnioty.
Należę chyba do ruchu oporu.
A jak mówię znajomym: słuchaj, w Hydrozagadce gra Kamp! za piątaka, jak na mój gust polski odpowiednik Justice, który gra pierwszorzędną elektronikę, (tu posłuchaj) to zaraz jakieś stęki i piardy..
Z innej beczki. Chcę mieć gramofon. Skończyły się czasy gdy DJ musiał tachać na imprezę tira vinyli. Teraz są inne myki.

wtorek, 1 grudnia 2009

Nie tylko - Na pewno

Nie tylko Oxford Nie tylko duży szmal
Biała koszula Nie tylko business card
Nie chcę mieć władzy, cudzym nieszczęściem żyć
twojej duszy Nie muszę nikim być
Na pewno przyjaźń Na pewno My i Wy
Na pewno
Na pewno wolnym być



Bo wakacje nie kończą się nigdy.

Kupa zabawy. Z przewagą kupy

Jest taka nowa zabawa. Nazywa się "Udawaj że nie znasz Angeli". Polega ona na tym, że mnie zauważasz, ba! ja też Cię widzę, jednakże nagle odwracasz wzrok w drugą stronę, nerwowo szukasz zegarka albo symulujesz wielce zajmującą konwersację z byle kim. Słowem, udajesz że mnie nie znasz. Czytelniku drogi, już sam fakt że czytasz te słowa przemawia za faktem co byś nie bawił się w tę dla mnie w ogóle nie śmieszną grę.. To jakieś mordercze poczucie humoru.
Lista ludzi którzy czynią to tak ostentacyjnie jest zatrważająco długa. Nie mogę nie pomyśleć: dają mi do zrozumienia, że mają mnie w dupie. Cóż, jak dajesz z siebie gówno, to do Ciebie wraca.
Początkowo wielce mnie to bolało. Jestem przecież człowiekiem psychologicznie przejrzystym (patrz dawne: dobrym). Chyba to już kiedyś pisałam. Tak czy inaczej, ignorując mnie to tak jak zasnąć w teatrze. Tracisz krocie.
Może nie było to zbyt wyrafinowane porównanie, ale dążę do.. no właśnie czego? Zaplątałam się w sweter.

Chamstwem szczerym jest ocenianie ludzi, nie tylko po wyglądzie, ale w sensie ścisłym. Taka jest prawda. Innej nie ma.
Chociaż po seansie "Galerianek" nic już mnie nie dziwi. Swoją drogą gorąco polecam ten film.
Reasumując, czasem nadchodzi taki czas w życiu młodego człowiek (ja naprawdę jestem urodzonym naiwniakiem), w którym okazuje się że ludzie odwracają się plecami, tzn. tak zwanym tyłkiem. Forrest Gump mawiał, że życie jest jak pudełko czekoladek. Ja mawiam, że różnych rzeczy trzeba się w życiu imać. Niestety obecnie jestem na etapie zwanym w prawie pracy przestojem (art 81 Kodeksu Pracy). Znaki na niebie i ziemi nie zapowiadają rychłych zmian.
'Siedzimy czekamy' - chciałoby się zanucić.


Cytat dnia autorstwa mojego idola, J.Pilcha:
"Wbrew pozorom nie żyjemy w epoce nadmiernej rozwiązłości. Tylko frajerom wydaje się, że dziś by zdobyć panienkę wystarczy wyjść na ulicę i mrugnąć"

sobota, 28 listopada 2009

Fight for a reason

Prawo w naszym kraju jest dla równych i równiejszych. Ciągle się o tym przekonujemy. Dajmy na przykład znanego szołmena Kubę W., który niegdyś wybił szybę w samochodzie pewnego pana. I sąd go uniewinnił, gdyż, uwaga: nie planował stłuc szyby, ale "uderzył ręką w przednią szybę na odchodne, w geście rezygnacji i pogardy". Ach, jakiż on biedny i zrezygnowany! Biedak musi prowadzić te wszystkie śmieszne programy, or whatever, a po nagraniach tłucze szyby w geście rezygnacji. No cóż, chyba w takim samym geście rezygnacji łysi panowie stłukli szybę w drzwiach ruchomych na metrze Ratusz Arsenał, dzisiaj to widziałam! (tzn. szybę, nie panów). I dokładnie w takim samym geście rezygnacji ci łysi panowie zdobią nasze mury różnymi napisami.
Apeluję: nie bądźcie zrezygnowani!
Bo jak już wspomniałam, prawo jest dla równych i równiejszych, szołmenowi Kubie W. się udało, Weronice 'pazerze' Pazurze się udało, doktorowi Lubiczowi się udało, ale Ty możesz nie mieć tak łatwo.
Dość z tym.
Dobrze że Św. Mikołaj jest dobry dla wszystkich, którzy byli grzeczni. A wiemy że zbliża się 6 grudnia. Tak więc Święty Mikołaju jeśli czytasz, a zapewne tak: byłam grzeczna cały rok, dbałam o środowisko, byłam uprzejma i popierałam wiele inicjatyw kulturalnych, należy mi się, sam przyznasz, coś.
Wskażę na szczególnie preferowane:
-co najmniej 5 par skarpetek, ich deficyt wielce mi doskwiera;((
-słodycze (paliwo mojego życia..)
-czerwoną szminkę Yves Rocher (ew. $$, a zakupu sama dokonam)
-kieliszki do czerwonego wina (choćby 2)
-kalendarz na 2010, taki jak teraz mam
-tusz czarny do drukarki Hp Deskjet F4180
-i najważniejsze: słuchawki do komputera z DŁUGIM kablem, co by móc oglądać filmy na leżąco..

Marzę jeszcze o podkładce podgrzewającej kubek na USB, ale jak wiadomo, nie jestem aż tak wymagająca;)


środa, 25 listopada 2009

Nie czas i miejsce na wsteczny bieg

Mam mały dylemat z zaklasyfikowaniem dnia wczorajszego. Bo w istocie był dość nietuzinkowy. Zaczynał się jakby miał trwać w nieskończoność, a okazał się okamgnieniem. Poczcie Polskiej dziękuję za wyjątkowy brak opieszałości. A Kędziorowi dziękuję za nowiutką płytę (i singiel) Saluminesii Sprzedając pamięć wraz z autografami. Także od wczoraj z apetytem i niejako z zachłannością wsłuchuję się w to dzieło. O muzyce umiem mówić jedynie językiem spontanicznych uniesień, a podkreślenia wymaga fakt, że mówić o muzyce to tak jak lizać lody przez szybę, jak kochać przez komputer. Nie o to Kochani chodzi.



Każdy milimetr ciała już wie
Nie czas i miejsce na wsteczny bieg
Znów szukać szczęścia każdy by chciał
Tylko czy sił dziś wystarczy nam

Dalszą część dnia pozostawię bez komentarza, ah działo się i tylko raz, acz nie trwał on ku mojej rozpaczy krótko, zmuszona byłam wygłosić w duszy nieokiełznaną formę gniewnego, kwiecistego monologu..

Dziś też jest dzień. Powinnam zrobić dziś milion rzeczy, ale już czuję przedsmak porażki.
Zrobiłam natomiast pranie. Nie obyło się od ekscesów. W moim obecnym lokum stając przed koniecznością prania brudów życia, tudzież odzieży mam niejako wybór trzykrotny. Po pierwsze, co mnie jako człowieka postępowego skreśla na starcie, jest ręczna robota.. Nie dla mnie takie numery. W tym miejscu przypomniał mi się wiersz mojego idola Migały vel. Wieśniaka "Kiedyś":
Kiedyś było ciężej
a teraz lekko jest
bo teraz to maszyny są
a kiedyś trzeba było rękami
Po drugie mamy tu rodzaj automatu, który kojarzy mi się tylko z cwanym żydkiem. Automat ten życzy sobie trzech monet jednozłotowych. Stwierdzenie 'nic mnie to nie kosztuje' jest oczywistym eufemizmem. Dodaj jeszcze dwie monety za suszenie i prędzej czy później przerzucisz się na opcję trzecią, którą jest urbi et orbi znana Frania. Dobra passa zakończyła się z momentem suszenia. Młodsza siostra Frani nie okazała się pomocna. A może to przez mój brak odpowiedniego przeszkolenia w równomiernym rozkładaniu ubrań?? Nie wiem. I już się nie dowiem..

wtorek, 24 listopada 2009

filozofers

Masz może poważne i ambitne zamiary, ale nic z nich nie wychodzi? Chcesz coś dokonać, a wiatr życia sypie Ci garścią piachu w oczy? Nie jestem moralizatorem i gdy nim nie będę, ale ostatnimi czasy szukam. Szukam czegoś, co przewartościuje mnie jako człowieka. Nie mam tu na myśli małego drinka.
I Can See Clearly Now.
Poczucie dowartościowania to cecha, której nie tylko mi ostatnio zabrakło. Jestem zbyt cenna by ludzie traktowali mnie instrumentalnie. Dojście do takiego wniosku trwało u mnie za długo. Tłumaczyłam to sobie kiedyś tym, że pochodzę ze wschodu. I że dopiero w Stolicy zetknęłam się z ludźmi należącymi zasadniczo do zachodniej cywilizacji. Rzec można: przejrzałam.
Nic z tych rzeczy.
Tu przypomina mi się Fight Club. >>

Twoją miarą nie jest twoja praca.
Twoją miarą nie są pieniędze, które masz w banku.
Twoją miarą nie jest samochód jakim jeździsz.
Twoją miarą nie jest zawartość twojego portfela.
Twoją miarą nie są pieprzone kolory.

Sam musisz odkryć kim jesteś. Zadaj sobie jedno zasadnicze pytanie, co czujesz?

Co czujesz dokładnie teraz, kiedy siedzisz przed kompem i to czytasz?
Ból pleców, senność, gniew, radość, nadzieję, smutek, pożądanie, furię, radochę niezmierną, oczekiwanie,
podniecenie, żal, zniewolenie, niepewność, samotność, zaskoczenie, głód, niedosyt, co to jest?
Określ się a życie stanie się łatwiejsze.

Nie wiesz co masz robić? Rób cokolwiek. Rozmawiaj, czytaj, znajdź hobby, znajdź mentora, szukaj empatii. I rób to co czujesz. Bo ile masz lat, że robisz nadal to, co Ci każą??


niedziela, 22 listopada 2009

retrospektywa

Z cyklu "Zasłużeni dla Ojczyzny" zaprezentuję dziś najlepszego rapera Rzeczpospolitej, legendę polskiego hip-hopu. Panie i Panowie, piękni chłopcy i wylansowane dziewczęta, chylcie czoła, oto Lech Roch Pawlak.
Przez jednych okrzyknięty drugim Syntetic'iem (no cóż..), inni natomiast w jego twórczości odnajdują ustępy godne Eminema.



Jeszcze przez wiele lat znany będzie cytat: życie się rozciąga, a wena jest King Konga!

Więcej takich ludzi powinno się wybijać. Przez odmęty show-biznesu do poczekalni sławy!
Lech Roch daje Polsce nadzieję, jest jak 'Siłaczka' Żeromskiego: on walczy, nie tak jak Kubica..
Rozsławia nasz kraj! Odpowiedzią Amerykanów na twórczość Lecha Rocha jest przecież 50 Cent, cała jego twórczość bierze początek z naszej słowiańskiej ziemi.

Zaiste, na polskich sportowców nie można już liczyć. Dajmy na przykład boks:
-Czym się różni Andrzej G. od czopka?
-Andrzej G. się nie rozpuszcza ;p


peace
*wszystkim zaniepokojonym czytelnikom uprzejmie przypominam że blog ten ma charakter kurtuazyjno-prześmiewczy; treści w nim zamieszczonych nie należy odczytywać dosłownie;) Ba! Nie wolno!

sobota, 21 listopada 2009

21.11

Dziś w Polsce obchodzony jest Dzień Pracownika Socjalnego. Kilka słów komentarza muszę poczynić w tym miejscu. Jak taki pracownik socjalny musi mieć w naszym okrutnym kraju ciężko. Jak on musi odbierać biedne płaczące dzieci alkoholizującym się rodzicom, jak on musi się wszystkiego się spodziewać, walczyć z brutalizmem dnia codziennego! I na koniec jak on musi dla tych małych wrednych łobuziaków przeciwstawiać się kuratorom! eh..

Działu 'historia' ciąg dalszy. Otóż dokładnie 21 listopada 1967 roku Sejm przyjął ustawę o powszechnym obowiązku obrony. I skończyły się czasy wolności! Ludzie masowo zaczęli iść na studia, tak bardzo chcieli bronic naszego kraju! Ale boom edukacyjny się kończy, zasadnicza służba wojskowa zostanie prawnie zawieszona z dniem 1 stycznia 2010. Kto wie, może wróży to rychły koniec pseudostudiowania.. I skończą się kolejki w dziekanacie. I panie z dziekanatu nie będą już bogiem..
Swoją drogą nie warto się uczyć. Dziś tych z wyższym wykształceniem jest za dużo. A jak zepsuje Ci się torebka czy suwak, to nikt nie może Ci pomóc.. A ja co?? Nie dość, że młodość tracę na nauce, to jeszcze będę mało zarabiać.
Retoryka, czy warto się uczyć??

Działu 'historia' ciąg jeszcze dalszy. Niepublikowane dotąd zdjęcie: ja i mój wózek, o!



I na koniec coś już zupełnie obciachowego z tegoż to powodu, że Tera mnie to wali bo jestem na fali!.
Bądź jak gołąb. Sraj na wszystko.

piątek, 20 listopada 2009

jedną ręką

Zaznałam dziś 120 iście metafizycznych minut. Sięgnęłam po kulturę z najwyższej półki i jako wyraz mojego artystycznego 'ja' byłam w teatrze. To w ramach czynnego przeciwstawiania się mniemaniu, wg którego we're a generation that doesn't read much and doesn't thing much either.
Sztuka Francuza Joëla Pommerata, jak na mój ograniczony móżdżek, była trudna. Zaznaczę od razu, że pewne kwestie można rozwiązać tylko drogą intelektu.
I niech nikt nie myśli że ja, Angela, miażdżę intelektualnie. Po prostu nie wdaję się w kłótnie. A dręczycielom dziękuję!

A to cytat na dobranoc:
z dużej chmury mały deszcz, z małej chmury duży deszcz nieważne,
a ja wolę marihuanę...

środa, 18 listopada 2009

Nie Tylko Na Pewno

Się dzieje sporo. Proza życia. Zgodnie z teorią, według której o rzeczach ważnych i poważnych nie mówi się w mediach, wspomną tylko o kwestiach rzec by można, drugorzędnych.
Na początek moje pasje muzyczne z ostatnich dni. Generalnie jaram się niesamowicie nową płyta zespołu Hurt Wakacje i Prezenty. Moim absolutnym faworytem jest utwór drugi Jesteś Mały z gościnnym udziałem Sidneya Polaka i po wtóre Nie Tylko Na Pewno, na nutę Blur i Song 2. Mistrzostwo.
Kwestią następną jest odkrycie a raczej docenienie zespołu Passion Pit, który znam już od jakiegoś czasu, ale dopiero ostatnio spadły mi klapki z uszu: a cóż to za piękne dźwięki brzmią w membranach?



Pomijając kwestie muzyczne, czytałam dziś gazetę i pewna kwestia niezmiernie mnie rozbawiła. Jak wiemy (albo i nie, po co zaprzątać sobie głowę głupstwami), w ten poniedziałek (16.11) mieliśmy drugą rocznicę zaprzysiężenia przez prezydenta gabinetu pana Tuska, stworzonego po zwycięskich wyborach przez PO. Rozbawił mnie komentarz Jerzeg Wenderlicha :
Za rządów Platformy zdarzyły się w Polsce dwa cudy. Pierwszy w Sokółce, a drugi objawił pan minister Sławomir Nowak, który powiedział, że Donald Tusk dotknięty jest palcem bożym i jest geniuszem.

wtorek, 17 listopada 2009

Naive

Covery. Cenię je sobie niezmiernie. To taki powiew świeżości. Dziś na ruszcie The Kooks i Naive w wyk. Lily Allen. Stare ale jare.




..

poniedziałek, 16 listopada 2009

??

Muszę to napisać, gdyż emocje targają mną przeogromne. Wchodzę na pewien portal, a tam znowu o Lubiczu!
Czy on nie wie, że po tym co zrobił powinien zamknąć się w ciemnej piwnicy i nie wychodzić stamtąd do następnych wakacji?? A ten znowu żali się jakiejś gazecie, jaki to on jest biedny!
Przejrzyj na oczy doktorze! Spowodował wypadek po pijaku i uciekł z miejsca zdarzenia. A teraz cytuję: Nie wydaje mi się, że powinienem być za coś ukarany. Chyba mam w sobie jakąś kruchość wynikającą z nadwrażliwości, jak zresztą wielu artystów.

Powiadam, Lubicz to antywzór aktora. I doktora. Nie wiem jak ludzie mogą spokojnie oglądać "Klan". Po wtóre serial ten promuje niewolnictwo w naszych czasach. A kimże jest Stasia jak nie niewolnikiem u Lubiczów??

Polski szołbiznes to szambo. Jako Europejka jestem zszokowana.




-Słyszałem, że lubi Pan młode kobiety?
-Jak każdy mężczyzna. -Odpowiada Polański.



Don't trust emo!!

Studia. Jedni mówią, że to strata czasu. Inni mówią, że to niesamowita strata czasu. Eh. Jak mówił Świetlicki Będziemy obserwować postępy ciemności.

One day I'll probably prepare something more impressive, but for now..
pokusiłam się o raport specjalny, rzec można raport mniejszości. Mój mózg nękany morderczą monotonią dnia codziennego dał z siebie może nie wszystko, ale naprawdę dużo. I nadal pracuje na przyzwoitych obrotach.
Tak więc:
-Chyba coś mnie bierze, Rutinoscorbin jest przereklamowany..
-Nigdy nie schudnę, czuję się jak pączek. Mogę zapomnieć o kaloryferze, a sześciopak to tylko w monopolowym. W walce z tłuszczem najskuteczniejszy jest "Ludwik".
-Jestem niezależną dziewczyną. Używam błyszczyka bo lubię, nie dlatego że facetom to się podoba.
-Moje wybitne osiągnięcia naukowe nie są wystarczające dla komisji stypendialnej, kasy nie będzie. A ja właśnie kasy potrzebuję na cele doniosłe, na kuracje zakupowe głównie. Nie przepuszczam przecież forsy na prochy, dziwki i hazard.
-Faceci są dysfunkcyjni. To nieokrzesane świnie. Widzę to niebywale wyraźnie.
-NIGDY, przenigdy nie ufaj emo młodzieńcom, których największym zmartwieniem jest grzywka. Przez nich wsiadłam wczoraj do złego kurwa pociągu. Nie miałam biletu na pośpiech, bo o takim mówimy, i przemiły Pan konduktor pozwolił mi jechać na gapę:) Ja to kurwa mam szczęście, ale na Boga! jestem pewna, że jutro podwinie mi się noga.. a jeśli by ten pociąg był przykładowo do Moskwy?!
-Kiedy byłam młodym (pięknym) pacholęciem moim marzeniem była chęć niesienia pomocy ludziom. Chciałam przeprowadzać ślepców przez pasy. Dziś chcę żeby to ktoś mnie przeprowadzał. Za rękę najlepiej.

-Generalnie mam kupę zabawy. Z przewagą kupy.

sobota, 14 listopada 2009

Coz I'm coming home again

Przychodzi taki dzień w życiu studenta, gdy otwiera zamrażarkę i zostaje dotkliwie porażony nie tyle zimnem bijący z jej wnętrza, co osobliwą pustką. To jedna z tych sytaucji nagłego zdezorientowania. Gdzie są kotlety?? I następuje chwila zadumy nad ulotnością żywności. Rozpatrywane są dwa aspekty. Primo, współlaski były głodne. Wersja do zaakceptowania, a zarazem pretekst do wymyślenia misternego sposobu na morderstwo.
Secundo, ktoś tu dawno nie był w domu.
Takim to sposobem weekend ten jest czasem mojego powrotu na domu rodzinnego łono.
Czas ten jest czasem iście filozoficznych zmagań mojej cierpliwości z przestarzałym sprzętem komputerowym. Po wtóre jest czasem oszołomienia, a wręcz traumy psychicznej jako konsekwencji pytana jak ja tu mogłam mieszkać?? I na koniec, co jest najbardziej dotkliwe, jest czasem wzmożonej inwigilacji rodzicieli.
Z tego też powodu jutro wracam do Stolicy.
Na marginesie, fakt mojego zamieszkania na ulicy Konarskiego był dziś skomentowany w Dwóch neuronach i trzech jądrach. "Czy Angela mieszka na Osiedlu Przyjaźń? " of horse! :D



Cytat dnia: "Ten bit robiłeś chyba na zegarku" :D

piątek, 13 listopada 2009

ymca

4w1 czy 1w4 ??

dj

Tu i teraz (no może trochę wcześniej, ale nic nie mówiłam) objawiło się moje nowe wielopostaciowe wyuzdanie. Chcę zostać Dj'em. Na razie jestem na etapie organizowania jakiegoś powiedzmy podstawowego, ale zarazem dającego radę mixera, chociaż moim największym marzeniem jest winyl.. Kierunkuję się w stronę muzyki elektronicznej, funku i rave.
Wychodzę z założenia, że uczestnictwo w kulturze to coś więcej niż bierna konsumpcja.
I co z tego, że nie mam bladego pojęcia o tym fachu.
Intelektualiści to dowód, że można być geniuszem i nie mieć przy tym pojęcia o co chodzi.

Kończąc wspomnę tylko o tym, że coś rozpierdala mnie na cząstki elementarne. Nie mogę spać. Chyba przedawkowałam Rutinoscorbin.

czwartek, 12 listopada 2009

And the lucky winner is..

not me.

W ramach umilenia mojego nędznego żywota:

-Dlaczego dziewczynka spadła z huśtawki?
-Bo nie miała rączek.

środa, 11 listopada 2009

Komary rypią. Wejdźmy do środka.

Wytrawny kinoman z miejsca odgadnie, że tematem jest cytat z Hydrozagadki. A to ze względu na wczorajszą moją eskapadę do tego jakże zacnego, totalnie oldschoolowego miejsca w Stolicy. I o to chodzi, o to chodzi. :D
Mimo, że zanim udało mi się, nie bez przygód zresztą, wejść, tak, wejść do środka, zmokłam niemile, to przecież z cukru nie jestem, jakoś przeżyłam, a warto było!

Jako, że zaczęłam cytatem, tak też zakończę.

– Już się trochę pocieszyłem, przypomniałem sobie, że jestem ubezpieczony w PZU. Ta oranżada jest bez bą... bez bąbelków.
– TO ALKOHOL!!! NAJWIĘKSZA TRUCIZNA!!!

wtorek, 10 listopada 2009

złudzenie

Złudzenie, a ja dałam się opętać.
Jak się zasmakowało bycia z kimś, to pragnienie się tego jeszcze bardziej niż wcześniej.
To powiedziałam ja, kochaj mnie za to lub nienawidź.

poniedziałek, 9 listopada 2009

do stu

Wszystko dzieje się jakoś abstrakcyjnie, nie powiem. Każdy ma 15 minut i marnuje je na gówno, a powszechnie wiadomo, że jak dajesz z siebie gówno, to to samo dostajesz z powrotem.. Inną kwestią jest stopień ingerencji w sferę dóbr osobistych jednostki, bo uzależnione jest to, w pewnym co najmniej stopniu, od sposobu ujawnienia charakteru jej aktywności. A jak się nie ujawnia? Co ja, jasnowidz kurwa jestem?!
Muszę czasami nawrzucać, generalnie to wolałabym poużywać do granic oporu głośniki, ale wszyscy dookoła się uczą, nie będę kurwa cham (większy niż w rzeczywistości..)

Mam tendencję do wyolbrzymiania, ale to co mnie spotyka to skromnie mówiąc prokrastynacja. Tak, zdecydowanie.
Jedne co robię z prawdziwą pasją to słuchanie muzyki. Rola cóż, odtwórcza:) Dajmy dzisiejszy dzień jako przykład. Do 14 miałam w planach naukę. Jednakże raptem musiałam zrobić tyle rzeczy, że jakoś już się nie złożyło.. Słuchałam (to oczywiste), tańczyłam, potem był fitness, jedzenie, książka, znowu tańczenie, potem wzięłam prysznic (nigdy nie kąpię się przed południem, że nie wspomnę że w akademiku nie tańczę na trzeźwo;p ), potem zgłębiałam meandry internetu i czegóż to ja się nie dowiedziałam. Otóż 9 listopada to Światowy Dzień Gry Wstępnej :D a w Kambodży mają dziś Święto Niepodległości.

Ale to nic, to naprawdę nic w porównaniu z tym kacem moralnym który mnie dręczy już jakiś jakiś czas.
Chyba należę do ludzi, których trudno się zauważa i łatwo zapomina..


Żeby nie wiało nudą zapodaję bajkę sprzed lat. Teraz już takich nie robią;( Łezka w oku..

niedziela, 8 listopada 2009

Wszystko przeciw mnie. Nawet jakiś wandal demoluje komunikację miejską używając mojego imienia.. A ze spraw bieżących (a są takowe? kurwa wątpię.. nawet pet w popielniczce ma więcej charyzmy niż ja). Wracając do sedna, jutro mam kolo z prawa gospodarczego (sic!), co skutecznie spędza mi sen z powiek, co ja pieprzę, mnie tu w ogóle nie ma. Zwisa mi centralnie. Raczej rozkminiam i bujam w obłokach..

No ale oglądałam ostatnio Job, czyli ostatnia szara komórka. Powiem tyle: "sam kurwa śmierdzisz!" i "darek otwórz!" . To tyle miałam do zakomunikowania. To znaczy jeszcze jedno. Jak tu siedzę i piszę, zaczęłam rozmyślać czy ktokolwiek to czyta. Chyba jednak tak, a dobrze, bo nie zwykłam mówić sama do siebie. Ba! Nawet nie śpiewam mimochodem..

sobota, 7 listopada 2009

"czyżby machinacje losu?"

Już Nabokov w Lolicie pisał: "Uświadomiłem sobie, że mam przecież tęgi, znakomicie sprawny umysł, a skoro tak, winienem się nim posłużyć".
Cóż, ostatnio nasiliło się u mnie zjawisko spóźnionego chwytania informacji, nie mogę polegać nawet na sile mojego intelektu. Intelektualiści jako kategoria to coś bardzo niewyraźnego jednak..

Życie jest jak papier toaletowy; aby żyć trzeba się rozwijać.
Grunt to mieć pasję, nie ważne jaką:)



A na koniec znalezione:


"Gdybym miał powiedzieć co cenie w życiu najbardziej to powiedziałbym, że ludzi...hmm...ludzi którzy podali mi pomocną dłoń kiedy sobie nie radziłem, kiedy byłem sam...i co ciekawe, to właśnie przypadkowe spotkania wpływają na nasze życie...Chodzi o to, że kiedy wyznaje się pewne wartości nawet pozornie uniwersalne, bywa, że nie znajduje sie zrozumienia, które by tak rzec...które pomaga się nam rozwijać...ja miałem szczęście by tak rzec, ponieważ je znalazłem i dziękuję życiu...dziękuje mu...Życie to śpiew!!Życie to taniec!!Życie to miłość!!...wielu ludzi pyta mnie o to samo"ale jak ty to robisz?z kąd czerpiesz tę radość?"...a ja im odpowiadam, że to proste...to umiłowanie życia, to właśnie ono sprawia, że dziś na przykład siedze przed kompem, a jutro kto wie...dlaczego by nie?! podejmę sie pracy społecznej i będę ot choćby sadził...doć...marchew..."

piątek, 6 listopada 2009

burn motherfucker burn

Słowa "The Roof Is on Fire" znane powszechnie m.in z twórczości Bloodhound Gang czy chociażby Nelly i jego Hot in Here , już nigdy nie będą miały tego samego znaczenia..
5 listopada 2009 to czarny dzień dla fanów muzyki niezależnej. Spłonęła Jadłodajnia Filozoficzna, miejsce kultowe, niesamowicie klimatyczne. Tragedia ta jest dla mnie tym bardziej dotkliwa, gdyż dokładnie tam stawiałam swoje pierwsze kroki jako na warszawskiej scenie imprezowej. Można powiedzieć że tam wszystko się zaczęło. Biję się w brodę i pluję sobie w pierś, że nie bywałam tam częściej. To tam ludzie przestawali być niewolnikami kiczu.
Co prawda właściciel przełożył najbliższą imprezę gdzieś tam, ale będzie to tylko daleka i niejasna kopia oryginału.

firestarter and what now


Jadło not dead!
peace

środa, 4 listopada 2009

Where's your head at ??

Nie wszystko przebiega zgodnie z planem. Wiele mogę rozprawiać o zmarnowanych szansach, tkwię w nich niczym prasłowiański owad w bursztynie. I tu znowu przypominają mi się słowa Monty Pythona Always look at the bright side of life. Niestetyż im mocniej próbuję stworzyć z nich moją myśl przewodnią tym bardziej potwierdza się teoria, według której życie nie jest piękne.
Jest fenomenalnie popierdolone.




Wsioryba i tyle.


tainted love

You think love is to pray
I'm sorry I don't pray that way.


Krótka historia piosenki Tainted love, która została skomponowana przez Eda Cobba, w wersji oryginalnej nagrana przez Glorię Jones.

Cover, który zyskał miano przeboju został nagrany w 1981 roku zespół Soft Cell. Próbowałam rozbudzić w sobie inspiracje duchowe, jednak moje odczucia do tego coveru są jak najdalsze od pozytywnych.. Podobnie jest w przypadku o wiele młodszej wersji w wykonaniu Pussycat dolls.
Na uwagę natomiast zasługuje wersja The Cure:



W dalszej znanej mi kolejności ( na bank było więcej wykonawców, ale aż tak dociekliwa nie jestem) próbę podjął Marilyn Manson. No cóż, początkowo to była taka subtelna piosenka;)



Na koniec, uroczy cover Duffy.



Tak pokrótce rysują się wariacje na temat utworu Tainted Love.

wtorek, 3 listopada 2009

...

no matter what happens now
i won’t be afraid
because i know today has been
the most perfect day i’ve ever seen


Boli. Ała. Głupota nieopisana. Moja.

Sratatata.





poniedziałek, 2 listopada 2009

single lady

Przysłowie chińskie mówi, że człowiek gdyby był stworzony do patrzenia w przeszłość miałby oczy z tyłu głowy.
Zdaje się, że wszystko co robię to archeologia, a jednak wspomnienia wypływają na wierzch mojej podświadomości. Jestem przecież tylko zwykły homosapiensem..
Dzisiaj zaczynam od nowa, w związku z tym odcinam się od przeszłości (to zdanie w języku polskim chyba pozbawione jest sensu?)
Może wrócę do pisania wierszy (tak jakbym kiedykolwiek pisała), może zacznę się alkoholizować/ew. kofeinować (nie mów że nie pijesz, sam siebie oszukujesz), a może, tak jak małpy jak jest im źle, zacznę rzucać odchodami;p Mam wybór i nie szukam tandetnych przygód, bo poczułam "jak Trzeźwość lodowatym palcem trąca kamienną strunę mego serca, a Furia muska mi włosy ostrzem swojej włóczni"..

Na poczekaniu stworzyłam coś co można na wyrost nazwać wierszem. To jeden z tych, gdzie tytuł ma zasadnicze znaczenie.

"Kac moralny"

Daleka i niejasna
Jest wizja przyszłości
Pozmywać naczynia wypada
Po szczeblach doświadczeń, na bazie marzeń.
Tak bardzo nam wstyd, więc dopisujemy ideologię.

niedziela, 1 listopada 2009

1.11 cd.

Pozwolę sobie dzisiaj na jeszcze jeden wpis inspirowany książką którą właśnie zaczęłam czytać. Zaczęłam czytać to trochę dużo powiedziane, przeczytałam w zasadzie na razie tylko nagłówek, który zacytuję. Jest taki życiowy..
Kobieta, aby pójść do łóżka z mężczyzną, potrzebuje bliskości, zaufania i poczucia więzi. Mężczyzna - przeważnie - potrzebuje tylko miejsca...

1.11

Nostalgii nie ma i nie będzie.
Pozwolę sobie za to na niewinny żart.


Akcja dzieje się na Dzikim Zachodzie w plemieniu indiańskim. Wódz Indian siedzi razem ze swoimi trzema synami w wigwanie i rozmawiają.
Odzywa się pierwszy z synów:
- Tato, dlaczego nazwałeś mnie wschodzące słońce?
- Bo zostałeś poczęty kiedy słońce wschodziło.
Odzywa się drugi z synów:
-Ojcze dlaczego nazwałeś mnie zachodzące słońce?
- Ponieważ zostałeś poczęty gdy słońce zachodziło.
Nagle zalega cisza, nikt się nie odzywa.
W końcu wódz nie wytrzymuje i mówi do trzeciego z synów:
- A ty pęknięta gumo dlaczego się nie odzywasz?

sobota, 31 października 2009

Mechaniczne schody jadą w górę

To tytuł singla promującego najnowszy, ósmy już album grupy Hurt "Wakacje i Prezenty". Nie miałam jeszcze okazji zapoznać się z tą płytą, z tego też powodu nie bierze mnie w posiadanie duch ekstatycznego monologu, którym mogłabym opiewać owe wydawnictwo muzyczne.
Zaznaczę na początku, że odczuwam słabość do wielu zespołów tudzież inaczej zorganizowanych (lub nie) wykonawców, jednakże Hurt otaczam niemalże czcią. "Mechaniczne schody" lekko mnie rozczarowały, ciekawe jak z resztą.
A tu coś dla oka, enjoy:

piątek, 30 października 2009

Golden Brown

Jedna piosenka, dwie aranżacje. Zazwyczaj podążam z duchem czasu, niestety tu stawiam na klasykę. Ale Vincenta Franka (znanego jako Frankmusic) cenię pomimo to. Nie każdy przecież rzuca szkołę aby zająć się muzyką. No chyba że jesteś Calvinem Harrisem..

Tu klasyka, ukłony:




A tu mamy wyrób piosenkopodobny:

WeryNajska

Mam dziwne, nieodparte wrażenie, że z tego bloga wieje nudą. Ciężko jest mi się temu wrażeniu przeciwstawić, a na dzisiejszy wpis zdecydowałam się tylko ze względu na wczorajszy koncert. Otóż tą zacną imprezę rozkręcał Duże Pe i chwała mu za to. Jednakże ani Renton, ani Fisz nie zrobili na mnie takiego wrażenia jak Łąki Łan. Nie wiem co oni biorą, ale też to chcę:) Rozwalili publikę, to było dosłownie 'intergalaktyczne".. Stałam trochę daleko i za bardzo nie widziałam czy rzucali w publikę (mchem??) oprócz sztucznych kwiatów:D
Dla żądnych wrażeń dodam, że 10.11.09 grają w Hydrozagadce:D

Relacja z koncertu >>WŁAŚNIE TU<<

czwartek, 29 października 2009

mamy trenera

Nowym trenerem reprezentacji Polski został związany z Zagłębiem Lublin Franciszek Smuda. Wśród kandydatów było 5 trenerów z Polski i aż 14 z zagranicy, jednak Smuda okazał się najlepszy. Ponoć nie boi się zawodników, a kibice na meczach reprezentacji często śpiewają "Franek Smuda czyni cuda". No cóż, już jednego cudotwórcę mieliśmy i czy wyszło to nam na dobre?

najlepsze pomysły cechuje prostota

Od teraz będę tu wrzucać rzeczy, które przypadły mi do gustu, albo najzwyczajniej są godne uwagi. O dzisiejszym koncercie w Palladium (fisz, emade, łąki łan, renton, duże pe) napiszę jak wrócę i będę w stanie.
Na początek (na dobry początek:) prezentuję moje niedawne odkrycie Cinnamon Chasers, alternative electro / indietronica act from London, UK. Przepyszna muzyka to raz, a dwa niesamowite moim zdaniem video, które gdy oglądam mam chęć powiedzieć that's so true.




Chciałabym uniknąć w tym miejscu zbędnych komentarzy, aczkolwiek dzięki temu obrazowi przychodzi mi na myśl, że życie wcale nie jest takie piękne, jest brutalne. Czy chcesz czasami podjąć ryzyko zrobienia czegoś bez jasnej wizji przyszłych korzyści? Śmiało.

Tak na marginesie, dzisiaj spotkałam na przystanku znajomą z osiedla, znaną ze spontanicznych wojaży po świecie. Na ten rok ma w planach zwiedzenie wszystkich europejskich stolic. Jak widać chcieć to móc. Przypomniała mi się wtedy ta zajebiście klarowna teoria, według której starzejemy się i nie możemy się z tym pogodzić. To właśnie teraz masz swoje 5 minut, wykorzystaj je więc najlepiej jak umiesz, a nie siedzisz cały dzień przy kompie;)

Dziękuję wszystkim, którzy tu byli, niektórzy się wzruszyli.

środa, 28 października 2009

jedna ręka nie klaszcze

Tak to już jest, że samemu nie ma żadnej zabawy. Wczoraj również się to potwierdziło, gdy byłam z Anetką na koncercie muzyki klasycznej, po którym to zostałyśmy zaproszone na bankiet. Wszystko fajnie i wykwintnie do czasu gdy Anecia nie wpadła na pomysł żeby poczęstować się (czytaj wziąć sobie) różyczkę, element dekoracji. No i dopuściłyśmy się tego czynu. Tak, my obie. No i już mamy te różyczki, ubrałyśmy się i z zamiarem ulotnienia się kierujemy się w stronę drzwi. Jednakowoż wcześniej zadecydowałam, że wstąpimy jeszcze na sikundę do szaletu. Nasze wojaże zostały udokumentowane:



















Jako że mam pięć lewych rąk, moja róża uległa destrukcji..

Dramat rozegrał się gdy róża nieopatrzne 'sama' spadła na posadzkę. Fuck!

Eh, może ktoś odpali mi nową, nieuszkodzoną różę:)

wtorek, 27 października 2009

:(

Na początek fragment piosenki, która za mną chodzi już jakiś czas, oczywiście Pablopavop:
"jestem ostatnim, który nie chciałby trzymać Twojej dłoni, a Ty pewnie taka sama ostatnia".
Emocje targają mną przeogromne. Dzieje się wiele, jak na mnie za dużo. Przez to wszystko klnę stanowczo za dużo. Z tego wszystkiego stworzyłam wiersz. Tym razem bez tytułu.

...

Totalna w żołądku wojna
O niebo lepsza niż konieczność wyboru

poniedziałek, 26 października 2009

O Pablopavo

Nie wytrzymam już. Wiem, że ostatnimi czasy temat debiutanckiego krążka pod autorstwem Pablopavo jest na ustach (forach, blogach, wywiadach itp..) wielu. Ja też nie omieszkam go pomijać. Zacznę od początku.
O Pablopavo dowiedziałam się z 'DJ Pasma' pod przewodnictwem Dużego Pe. Swoją drogą Duże Pe prezentuje konkretny poziom, jestem wielką fanką jego i jego jakże zacnych undergroundowych i freestylowych wyskoków. No ale nie o nim w tym momencie. Wertując playlistę DJ Pasma natknęłam się na jakieś kawałki Pabla i choć początkowo nie poczułam idei tej muzyki (zważ drogi czytelniku, że największą moją pasją jest brytyjski new rave i indie), szybko ideę ową chwyciłam. Razu pewnego usłyszałam w radiu "Do Stu" i pomyślałam kurwa, a cóż to za piękna piosenka?? I to był Pablopavo.. Dla mniej wtajemniczonych jest on wokalistą w Vavamuffin.


Jednakowoż płyta Telehon urzeka mnie pod wieloma względami, poczynając od wokalu, poprzez absolutnie genialne teksty, na dźwiękach kończąc. W tym miejscu wychwalam ją pod niebiosa, tworzę przypowieść, opowieść, moralitet i co tylko. Tak jak King jest ojcem współczesnego horroru, tak Pablopavo jest mistrzem polskiego reggamuffinu.
Płyta buja jak należy. Arcydzieło, na kolana!


c.d.

Skoro już jestem przy poezji, to mam wiersz drugi, efekt niespotykanej u mnie wcześniej weny twórczej. Niestety chyba na tym poprzestanę, mój talent nie ewoluuje. Także prezentuję wiersz drugi, ostatni. Zatytułowany jest "Głupstwo" z tegoż powodu, że ostatnimi czasy słowo to jest mi niezwykle bliskie, ściślej moim poczynaniom jest jeszcze bliższe. Parafrazując Palahniuka "jestem niezmierzoną głupotą Angeli".


"Głupstwo"
Już jutro będzie za późno.
A szczęśliwe są tylko gołębie na mieście.

niedziela, 25 października 2009

debiut

Oto jesteście świadkami mojego debiutu poetyckiego. Jestem świadoma możliwej krytyki, za którą również uprzejmie dziękuję, nie ukrywając jednocześnie, że nie zupełnie o to mi chodzi.
Wiersz zamieszczam poniżej. Enjoy.


"Po co"

Chciał być sławny
Napisał książkę
Zmiana czasu dziś nastąpiła
Nikt jej nie przeczytał.

cała prawda

sobota, 24 października 2009

misja

Potrzebne jest mi poczucie misji. Póki co nie widzę za bardzo jakiegoś doniosłego celu. Ba! Coraz częściej mam wrażenie, że odgrywam bardzo kiepsko personifikację samej siebie. Dobra motywacja byłaby całkiem na miejscu [ale za to ile rzeczy Demotywuje:)].
Tak czy inaczej podziwiam ludzi, którzy opowiadając swoje historie są zajebiście błyskotliwi. Słuchasz i obserwujesz ich, i zachodzisz w głowę czemu w dzieciństwie nie czytałeś więcej książek.. Teraz mogę to powiedzieć: szacunek do oświaty to podstawa. Nie wolno zapominać także o szacunku do opieki medycznej! Szczególnie teraz, gdy Dr.Lubicz zadał nóż w plecy polskiej Służbie Zdrowia..
;)

piątek, 23 października 2009

głupstwo

"Głupstwo" to nie najlepsze słowo, ale pierwsze, jakie przychodzi mi do głowy. Odzywa się we mnie racjonalista:) Szkoda tylko, że zazwyczaj śpi, a ja zamiast przygotować referat na prawo gospodarcze czytam "Obronę Sokratesa" Platona.. Nie wiem co się ze mną dzieje, ale wiem że dobrze czuć się jednostką szczęśliwą.
Dziś piątek, weekendu początek. Niestety wola zabawy mnie dziś opuściła. Nigdzie się nie wybieram, ale za to jutro wypróbuję ten mały, zabójczy kapelusik, zdobycz dzisiejsza:)
Także dzisiaj pidżama party na białej sali.

środa, 21 października 2009

do diaska

Mam już temat na moją pracę licencjacką. Jako że w porę nie przygotowałam sobie nic błyskotliwego, a co wiecej zgodnego z moimi zainteresowaniami (czy ja mam jakieś zainteresowania?? jedyną moją pasją życiową, poza muzyką, jest jedzenie..), temat został mi niejako narzucony. Nie wiem czy byłam tak onieśmielona majestatem Pani Profesor, czy zwyczajnie otumaniona czekaniem na nią 2 godziny pod salą konferencyjną (tak, mogliśmy wejść na początku, a nie wyczekiwać 'domniemanej' przerwy). Takim sposobem mój całkowity brak asertywności uniemożliwił mi wdawanie się w dyskusje.
Jak mawiał Monty Python: "Always look at the bright side of life".
Absolutnie nie kwestionuję owego powiedzenia intelektualnie.
Swoją drogą, świat jest pełen filozofów:)

wtorek, 20 października 2009

for what?

"for his extraordinary efforts to strengthen international diplomacy and cooperation between peoples"

Nie wiem na jakim świecie żyję. Wszystko zaczęło się już jakiś czas temu, gdy wszystkie obciachowe stacje muzyczne zdominował Tarkan. Potem Obama dostał Nobla. Niedługo okaże się, że Tomasz S., klanowy doktor, wcale nie prowadził po pijaku, że to wszystko wymyśliły Służby Specjalne..

Obiektywizm przesłonięty jest mgłą.

Pytam więc retorycznie: Jakże to?

??

Mówię to z bólem serca. Jesteśmy na 56. miejscu w rankingu Fifa. Wyprzedza nas nawet Gabon..
Jak słusznie zauważył Jerzy Engel " pod względem sportowym leżymy".
Tak, celna uwaga.
Przynajmniej odwołali już Leo. Zobaczymy jakiego trenera sprezentuje nam PZPN. 3mamy kciuki;p