sobota, 31 października 2009

Mechaniczne schody jadą w górę

To tytuł singla promującego najnowszy, ósmy już album grupy Hurt "Wakacje i Prezenty". Nie miałam jeszcze okazji zapoznać się z tą płytą, z tego też powodu nie bierze mnie w posiadanie duch ekstatycznego monologu, którym mogłabym opiewać owe wydawnictwo muzyczne.
Zaznaczę na początku, że odczuwam słabość do wielu zespołów tudzież inaczej zorganizowanych (lub nie) wykonawców, jednakże Hurt otaczam niemalże czcią. "Mechaniczne schody" lekko mnie rozczarowały, ciekawe jak z resztą.
A tu coś dla oka, enjoy:

piątek, 30 października 2009

Golden Brown

Jedna piosenka, dwie aranżacje. Zazwyczaj podążam z duchem czasu, niestety tu stawiam na klasykę. Ale Vincenta Franka (znanego jako Frankmusic) cenię pomimo to. Nie każdy przecież rzuca szkołę aby zająć się muzyką. No chyba że jesteś Calvinem Harrisem..

Tu klasyka, ukłony:




A tu mamy wyrób piosenkopodobny:

WeryNajska

Mam dziwne, nieodparte wrażenie, że z tego bloga wieje nudą. Ciężko jest mi się temu wrażeniu przeciwstawić, a na dzisiejszy wpis zdecydowałam się tylko ze względu na wczorajszy koncert. Otóż tą zacną imprezę rozkręcał Duże Pe i chwała mu za to. Jednakże ani Renton, ani Fisz nie zrobili na mnie takiego wrażenia jak Łąki Łan. Nie wiem co oni biorą, ale też to chcę:) Rozwalili publikę, to było dosłownie 'intergalaktyczne".. Stałam trochę daleko i za bardzo nie widziałam czy rzucali w publikę (mchem??) oprócz sztucznych kwiatów:D
Dla żądnych wrażeń dodam, że 10.11.09 grają w Hydrozagadce:D

Relacja z koncertu >>WŁAŚNIE TU<<

czwartek, 29 października 2009

mamy trenera

Nowym trenerem reprezentacji Polski został związany z Zagłębiem Lublin Franciszek Smuda. Wśród kandydatów było 5 trenerów z Polski i aż 14 z zagranicy, jednak Smuda okazał się najlepszy. Ponoć nie boi się zawodników, a kibice na meczach reprezentacji często śpiewają "Franek Smuda czyni cuda". No cóż, już jednego cudotwórcę mieliśmy i czy wyszło to nam na dobre?

najlepsze pomysły cechuje prostota

Od teraz będę tu wrzucać rzeczy, które przypadły mi do gustu, albo najzwyczajniej są godne uwagi. O dzisiejszym koncercie w Palladium (fisz, emade, łąki łan, renton, duże pe) napiszę jak wrócę i będę w stanie.
Na początek (na dobry początek:) prezentuję moje niedawne odkrycie Cinnamon Chasers, alternative electro / indietronica act from London, UK. Przepyszna muzyka to raz, a dwa niesamowite moim zdaniem video, które gdy oglądam mam chęć powiedzieć that's so true.




Chciałabym uniknąć w tym miejscu zbędnych komentarzy, aczkolwiek dzięki temu obrazowi przychodzi mi na myśl, że życie wcale nie jest takie piękne, jest brutalne. Czy chcesz czasami podjąć ryzyko zrobienia czegoś bez jasnej wizji przyszłych korzyści? Śmiało.

Tak na marginesie, dzisiaj spotkałam na przystanku znajomą z osiedla, znaną ze spontanicznych wojaży po świecie. Na ten rok ma w planach zwiedzenie wszystkich europejskich stolic. Jak widać chcieć to móc. Przypomniała mi się wtedy ta zajebiście klarowna teoria, według której starzejemy się i nie możemy się z tym pogodzić. To właśnie teraz masz swoje 5 minut, wykorzystaj je więc najlepiej jak umiesz, a nie siedzisz cały dzień przy kompie;)

Dziękuję wszystkim, którzy tu byli, niektórzy się wzruszyli.

środa, 28 października 2009

jedna ręka nie klaszcze

Tak to już jest, że samemu nie ma żadnej zabawy. Wczoraj również się to potwierdziło, gdy byłam z Anetką na koncercie muzyki klasycznej, po którym to zostałyśmy zaproszone na bankiet. Wszystko fajnie i wykwintnie do czasu gdy Anecia nie wpadła na pomysł żeby poczęstować się (czytaj wziąć sobie) różyczkę, element dekoracji. No i dopuściłyśmy się tego czynu. Tak, my obie. No i już mamy te różyczki, ubrałyśmy się i z zamiarem ulotnienia się kierujemy się w stronę drzwi. Jednakowoż wcześniej zadecydowałam, że wstąpimy jeszcze na sikundę do szaletu. Nasze wojaże zostały udokumentowane:



















Jako że mam pięć lewych rąk, moja róża uległa destrukcji..

Dramat rozegrał się gdy róża nieopatrzne 'sama' spadła na posadzkę. Fuck!

Eh, może ktoś odpali mi nową, nieuszkodzoną różę:)

wtorek, 27 października 2009

:(

Na początek fragment piosenki, która za mną chodzi już jakiś czas, oczywiście Pablopavop:
"jestem ostatnim, który nie chciałby trzymać Twojej dłoni, a Ty pewnie taka sama ostatnia".
Emocje targają mną przeogromne. Dzieje się wiele, jak na mnie za dużo. Przez to wszystko klnę stanowczo za dużo. Z tego wszystkiego stworzyłam wiersz. Tym razem bez tytułu.

...

Totalna w żołądku wojna
O niebo lepsza niż konieczność wyboru

poniedziałek, 26 października 2009

O Pablopavo

Nie wytrzymam już. Wiem, że ostatnimi czasy temat debiutanckiego krążka pod autorstwem Pablopavo jest na ustach (forach, blogach, wywiadach itp..) wielu. Ja też nie omieszkam go pomijać. Zacznę od początku.
O Pablopavo dowiedziałam się z 'DJ Pasma' pod przewodnictwem Dużego Pe. Swoją drogą Duże Pe prezentuje konkretny poziom, jestem wielką fanką jego i jego jakże zacnych undergroundowych i freestylowych wyskoków. No ale nie o nim w tym momencie. Wertując playlistę DJ Pasma natknęłam się na jakieś kawałki Pabla i choć początkowo nie poczułam idei tej muzyki (zważ drogi czytelniku, że największą moją pasją jest brytyjski new rave i indie), szybko ideę ową chwyciłam. Razu pewnego usłyszałam w radiu "Do Stu" i pomyślałam kurwa, a cóż to za piękna piosenka?? I to był Pablopavo.. Dla mniej wtajemniczonych jest on wokalistą w Vavamuffin.


Jednakowoż płyta Telehon urzeka mnie pod wieloma względami, poczynając od wokalu, poprzez absolutnie genialne teksty, na dźwiękach kończąc. W tym miejscu wychwalam ją pod niebiosa, tworzę przypowieść, opowieść, moralitet i co tylko. Tak jak King jest ojcem współczesnego horroru, tak Pablopavo jest mistrzem polskiego reggamuffinu.
Płyta buja jak należy. Arcydzieło, na kolana!


c.d.

Skoro już jestem przy poezji, to mam wiersz drugi, efekt niespotykanej u mnie wcześniej weny twórczej. Niestety chyba na tym poprzestanę, mój talent nie ewoluuje. Także prezentuję wiersz drugi, ostatni. Zatytułowany jest "Głupstwo" z tegoż powodu, że ostatnimi czasy słowo to jest mi niezwykle bliskie, ściślej moim poczynaniom jest jeszcze bliższe. Parafrazując Palahniuka "jestem niezmierzoną głupotą Angeli".


"Głupstwo"
Już jutro będzie za późno.
A szczęśliwe są tylko gołębie na mieście.

niedziela, 25 października 2009

debiut

Oto jesteście świadkami mojego debiutu poetyckiego. Jestem świadoma możliwej krytyki, za którą również uprzejmie dziękuję, nie ukrywając jednocześnie, że nie zupełnie o to mi chodzi.
Wiersz zamieszczam poniżej. Enjoy.


"Po co"

Chciał być sławny
Napisał książkę
Zmiana czasu dziś nastąpiła
Nikt jej nie przeczytał.

cała prawda

sobota, 24 października 2009

misja

Potrzebne jest mi poczucie misji. Póki co nie widzę za bardzo jakiegoś doniosłego celu. Ba! Coraz częściej mam wrażenie, że odgrywam bardzo kiepsko personifikację samej siebie. Dobra motywacja byłaby całkiem na miejscu [ale za to ile rzeczy Demotywuje:)].
Tak czy inaczej podziwiam ludzi, którzy opowiadając swoje historie są zajebiście błyskotliwi. Słuchasz i obserwujesz ich, i zachodzisz w głowę czemu w dzieciństwie nie czytałeś więcej książek.. Teraz mogę to powiedzieć: szacunek do oświaty to podstawa. Nie wolno zapominać także o szacunku do opieki medycznej! Szczególnie teraz, gdy Dr.Lubicz zadał nóż w plecy polskiej Służbie Zdrowia..
;)

piątek, 23 października 2009

głupstwo

"Głupstwo" to nie najlepsze słowo, ale pierwsze, jakie przychodzi mi do głowy. Odzywa się we mnie racjonalista:) Szkoda tylko, że zazwyczaj śpi, a ja zamiast przygotować referat na prawo gospodarcze czytam "Obronę Sokratesa" Platona.. Nie wiem co się ze mną dzieje, ale wiem że dobrze czuć się jednostką szczęśliwą.
Dziś piątek, weekendu początek. Niestety wola zabawy mnie dziś opuściła. Nigdzie się nie wybieram, ale za to jutro wypróbuję ten mały, zabójczy kapelusik, zdobycz dzisiejsza:)
Także dzisiaj pidżama party na białej sali.

środa, 21 października 2009

do diaska

Mam już temat na moją pracę licencjacką. Jako że w porę nie przygotowałam sobie nic błyskotliwego, a co wiecej zgodnego z moimi zainteresowaniami (czy ja mam jakieś zainteresowania?? jedyną moją pasją życiową, poza muzyką, jest jedzenie..), temat został mi niejako narzucony. Nie wiem czy byłam tak onieśmielona majestatem Pani Profesor, czy zwyczajnie otumaniona czekaniem na nią 2 godziny pod salą konferencyjną (tak, mogliśmy wejść na początku, a nie wyczekiwać 'domniemanej' przerwy). Takim sposobem mój całkowity brak asertywności uniemożliwił mi wdawanie się w dyskusje.
Jak mawiał Monty Python: "Always look at the bright side of life".
Absolutnie nie kwestionuję owego powiedzenia intelektualnie.
Swoją drogą, świat jest pełen filozofów:)

wtorek, 20 października 2009

for what?

"for his extraordinary efforts to strengthen international diplomacy and cooperation between peoples"

Nie wiem na jakim świecie żyję. Wszystko zaczęło się już jakiś czas temu, gdy wszystkie obciachowe stacje muzyczne zdominował Tarkan. Potem Obama dostał Nobla. Niedługo okaże się, że Tomasz S., klanowy doktor, wcale nie prowadził po pijaku, że to wszystko wymyśliły Służby Specjalne..

Obiektywizm przesłonięty jest mgłą.

Pytam więc retorycznie: Jakże to?

??

Mówię to z bólem serca. Jesteśmy na 56. miejscu w rankingu Fifa. Wyprzedza nas nawet Gabon..
Jak słusznie zauważył Jerzy Engel " pod względem sportowym leżymy".
Tak, celna uwaga.
Przynajmniej odwołali już Leo. Zobaczymy jakiego trenera sprezentuje nam PZPN. 3mamy kciuki;p

poniedziałek, 19 października 2009

Niespodziewajka

Fotorelacja z mojej "przeprowadzki";)
Na zdjęciach oprócz wspaniałej, zabytkowej zabudowy drewnianej można podziwiać także zabytkowy wózek metalowy służący mi do do przeprowadzki właśnie. Uff, dobrze, że miałam pomocnika:)




A tu z moja byłą współlokatorką. Tak, tego grilla w tle też będzie mi brakować...




Na koniec fotka na której już w ogóle wyglądamy jak bezdomni:)

niedziela, 18 października 2009

Time goes by so.. slowly??

Wiedziona wolą zabawy i chęcią życia, wczorajszy wieczór spędziłam na szampańskiej zabawie w klubie. Od czasu do czasu trzeba wyjść na miasto spotkać hałas. Jak nie teraz to kiedy? :D
Słowem, jestem jak Łysek z pokładu idy; nie boję się smogu:)

Komunikacja miejska dostarczyła mi kolejnych emocji. Inną kwestią jest moje doskonałe wyczucie czasu. Otóż wsiadam do 501, a tam 3 wstawionych gości. Po kilku minutach jeden z nich (stał na przegubie) odwraca się do publiczności i pyta (z początku nieśmiało):
-Przepraszam.. Czy ktoś z Państwa wie.. (chwila przerwy, potem nieco głośniej) która w tabeli jest Legia??.. W pierwszej lidze (i tu już w ogóle głośno), bo NIE W ekstraklasie!!

W odpowiedzi nie usłyszał nic i nie wiedzieć czemu zaczął konwersować nt. mojego ubioru. Nie ukrywam, że prezentowałam się wtedy zacnie. Sensację wzbudziły rajstopy w panterkę, ale to już inna kwestia. Tak czy inaczej, jak zwykle w takich sytuacjach, nie mogąc wlepić twarzy za okno, wlepiłam ją w podłogę. Już myślałam, że się udało, nagle patrzę, a koleś jest na podłodze i stroi do mnie miny!!
To gorzej niż gdyby zawstydził mnie Turbodymomen..

czwartek, 15 października 2009

iluzoryczność

"Iluzoryczność" to nie najlepsze słowo, ale pierwsze, jakie przychodzi mi do głowy. Nie zagramy lwa, gdy gramy mysz. Widzę że trochę zagmatwałam prosty w sumie przekaz. Śpieszę ze sprostowaniem. A raczej z zapytaniem. Czemu ludzie ciągle, nieustannie, permanentnie, popełniają te same błędy w rozumowaniu?
Czemu dokonanie istotnego wyboru jest niemalże zawsze fenomenalnie pokręcone?

Chcę znaleźć moje miejsce. Czuję, że błądzę po manowcach.


A na koniec historia, której byłam światkiem jakąś godzinę temu. Autobus linii 190, godz. około 23.00, Bemowo. Grupa zalechowanych młodzieńców wsiada do auta. Po chwili słyszę rozmowę z jednym z nich:
-Pan jest pijany?
-Nie... Zmęczony...

:D

Pech chciał, że wysiedli na tym samym przystanku co ja. W gruncie rzeczy byli dość uprzejmi. Ba! Wytłumaczyli mi nawet mechanizm działania sygnalizacji świetlej, a także zasady wchodzenia na pasy dopiero wówczas, gdy pojawi się zielony gość. Tak czy inaczej w którymś domku była impreza. Podziękowałam za zaproszenie. Spacer po naszym osiedlu o tej porze z tuzinem chłopaków byłby co najmniej ryzykowny:D

środa, 14 października 2009

Bo to się zwykle tak zaczyna...

sam nawet nie wiesz jak i gdzie.
Jakież to zacne. Obczaj tu i jeszcze TU.

oł noł snoł

Tak jak zapowiadałam poprzednio, dzisiaj pada śnieg.
I jeśli ktokolwiek nadal łudzi się, że śnieg pada jak w filmach Disneya, że delikatnie opada na włosy i się nie rozpuszcza, niech właśnie teraz (godz. 12.32) wyjdzie na dwór. Gwarantuję niezapomniane emocje..
I na koniec cytat dnia (odnośnie śniegu rzecz jasna): "Chuj mu w płatki"

wtorek, 13 października 2009

Uciekanie jest korzyścią doraźną

Początkowo myślałam że mam coś istotnego do przekazania światu. Założyłam bloga. Niestety faktem tym potwierdziłam tylko, że erudytą nie jestem.
Właśnie usłyszałam, że na jakimś lotnisku mają Rentgena który prześwietla postacie ludzkie w taki sposób, że nie widać ubrań, a krótko mówiąc nagiego człowieka. Pracownicy owego lotniska zapierają się, że maszyna nie pokazuje twarzy podróżnych. No tak, po co im twarze:) Jakbym widziała scenę z filmu z Leslie Nielsenem.

Pragnę w tym miejscu poruszyć jeszcze jedną kwestię. Dementuję wszelkie pogłosy jakobym była nieśmiała. To że jestem człowiekiem psychologicznie przejrzystym (patrz dawne: dobrym), nie znaczy że jestem aspołeczna.
Nie jestem mistrzem ceremonii, raczej obserwatorem. Za dużo traci się będąc aspołecznym.
Wracając do nieśmiałości. Nie jest tak, że ludzie nieśmiali nie mają swojego zdania. Oni po prostu o nim nie mówią. Statek jest najbezpieczniejszy w porcie, ale nie po to go zbudowano. Idąc tym tropem dochodzi się do wniosku, że najzwyczajniej nie opłaca się być nieśmiałym. Ludziom z etykietą nieśmiałości nie jest lekko. Ciężej jest im podejmować działania. Niektórzy sądzą że po prostu tacy są, że to taka prawda objawiona. Konfrontacja z otoczeniem daje obraz samego siebie.
Całe życie nie można kiwać głową, a śmiałości nabiera się z doświadczeniem. Do roboty więc:)


PS. Jutro ma padać śnieg..
Żenada

niedziela, 11 października 2009

;)

Mężczyźni są jak miejsca parkingowe. Dobre są już zajęte, zostają tylko dla inwalidów.

coś za coś

Dramat rozegrał się dopiero wówczas, gdy na metce zobaczyłam cenę..
Chodzi o małą, czarną sukieneczkę, w której wyglądam po prostu zajebiście.
Nie mogę przestać o niej myśleć. Mogłam jej nie przymierzać:(
W obliczu wyboru: kupić sukienkę czy nie jeść przez miesiąc, wyszłam ze sklepu bez zakupów.

sobota, 10 października 2009

Gumble gate

O owej aferze hazardowej wiem już coraz więcej. Z angielska to gumble gate:D

Ciężko ranna

Przycięłam sobie palec buteleczką perfum, a to wszystko przez tą aferę hazardową, której w ogóle już nie rozkminiam.
Jakby tego było mało Obama dostał pokojową nagrodę Nobla. Śmiech na sali, Komitet w Oslo chyba sobie jaja robi!

"Barack Obama jest 3 urzędującym prezydentem USA, który dostał Pokojowego Nobla. Pierwszym był Theodore Roosevelt, który otrzymał tę nagrodę w 1906 roku, a drugim Woodrow Wilson w 1919. Pokojowym Noblem został też nagrodzony Jimmy Carter, ale dopiero 21 lat po opuszczeniu Białego Domu.

Barack Obama otrzyma Pokojowego Nobla podczas uroczystości zaplanowanej na 10 grudnia w Oslo.

Wartość nagrody to 10 milionów szwedzkich koron, czyli prawie półtora miliona dolarów."


piątek, 9 października 2009

Back to the star

Długo siliłam się na jakąś oryginalną nazwę bloga i w końcu końców za nazwę posłużył mi tytuł piosenki zespołu Razorlight. Znam ten zespól od dawna, lecz dopiero od tegorocznego Orange Warsaw Festival mogę powiedzieć że ich uwielbiam. Jednakowoż chłopcy mogliby przystopować z dragami:)

Ze spraw bieżących komentarza wymaga fakt, że już drugi tydzień z rzędu wstaję w piątek o 6 rano (sic!) na seminarium z prawa informatycznego, które jeszcze się nie odbyło.. Wszyscy pomiatają studentami.
Czuję się jak bezrefleksyjny pachołek kapitalizmu.

czwartek, 8 października 2009

Możliwość wyboru

To ona stwarza problemy.


Lepsza już jest konieczność. Uwalnia nas od męki wyboru.
Nie umiem podejmować decyzji. Przeważnie wybieram źle.
To taka nieustanna seria prób i błędów.

O przeprowadzce słów kilka

Kwestia mojego zamieszkania w stolicy dla wielu jest przedmiotem śmiechu, dla innych, hmm, delikatnie mówiąc cała reszta okazuje mi współczucie.
Wyglądało to tak: do dwóch lat mieszkałam w Jelonku, jest to dość nowy (jak na to osiedle, mówimy o os.Przyjaźń:) akademik. No i zaczęły się schody. Zostałam skazana na starą zabudowę..















To ten dworek 'prawie jak' szlachecki. W istocie w domkach tych mieszkali kiedyś budowniczowie Pałacu Kultury. W czasie wojny domki (a jest ich naprawdę dużo) znajdowały się gdzieś na północy Polski i zamieszkiwali je hitlerowcy.
Obecnie dzieła dopełniają studenci przeróżnych warszawskich uczelni.

Zdarzyło mi się tam mieszkać. I mieszkało mi się całkiem korzystnie. Przyzwyczaiłam się do jednego na 17 pokoi prysznica. Czułam się tam jak na polskiej wsi. A w pokoju miałam fotel bujany. Poprzednia współlokatorka znalazła go na śmietniku.
Atmosfera też była zacna. Ludzie byli pozytywnie nastawieni. Przynajmniej w większości.
Aż pewnego poranka udałam się do Jelonka. Od razu przy wejściu dowiedziałam się od pań (one naprawdę mnie lubią..) żebym się kwaterowała, bo mają dla mnie miejsce.
Jeszcze stygnę.
Decyzja o przeprowadzce była dla mnie chyba za szybka. Tęsknię za klubem 70..




Ale historię dokończę później..

środa, 7 października 2009

Nowy początek

Wpis pierwszy. Wyjątkowy? Wcale taki nie będzie. Za dużo literek ciśnie mi się pod palce, ciężko wybrać coś porządnego.

Może na początek o tym, co mnie skłoniło do piasnia bloga. Otóż po pierwsze chyba nie będzie tajemnicą, że jest to efekt fascynancji poczynań blogowych Działaczki podziemia, z którą łączą mnie więzy bla bla bla:) Po wtóre, jednakowoż ważne, to zdarzenia dni minionych, dla mnie osobiście nie będących powodem do dumy. W skrócie chodzi tylko o.. No właśnie. Jestem prawie pewna, że w życiu nie spotkałeś/aś osoby bardziej niezdecydowanej niż ja..
Z tego też powodu blog ten zyska prędzej czy później niechlubne miano 'nieciekawego' i nawet najwięksi fani zaprzestaną odwiedzania go w przerwach pomiędzy sprawdzaniem poczyt a nk. Psy szczekają, karawana jedzie dalej. Póki co mam nadzieję że od czasu do czasu coś z siebie wskrzeszę i zamieszczę zdanie, czy dwa:)

tyle tytułem wstępu, reszta niebawem