sobota, 8 stycznia 2011

okrutna, zafajdana zdzira

W życiu jest wiele romantycznych chwil, które sprawiają, że chce się żyć. Ale jest problem: chwile przemijają, a tuż za rogiem czyha na nie okrutna, zafajdana zdzira - tak zwana rzeczywistość.
I spotkałam go. Przecież tych cudownie podkręconych rzęs nie przeoczyłabym nawet w noc jak sumienie faszysty czarną. Spotkałam go w tym samym miejscu, zresztą nic dziwnego - w końcu mieszkamy na jednym osiedlu. I cóż, że wtedy było tak romantycznie - to była tylko chwila. Chwila dokładnie taka, jaką chcieliśmy pamiętać: bez otoczki nazwisk, numerów, z werbelkami, ciepłym choć zimowym powietrzem w śpiącym jeszcze mieście, winem. I ze wschodem słońca wdzierającym się przez okno. Bez tej otoczki - by na wypadek spotkania powtórnego móc zagrać w grę - kto bardziej stara się ukryć, że cię nie widzi. I zagraliśmy.
Uśmiechnęłam się.
Przecież nic dwa razy się nie zdarza, prawda?

1 komentarz:

Chcesz coś dodać? Śmiało! Wyraź się umiejętnie i nie zapomnij się podpisać. Miłego dnia.