wtorek, 31 sierpnia 2010

aleale

Ależ oczywiście, że nie wszyscy muszą mnie od razu lubić. A skąd! Byłoby to wręcz jakieś anormalne wynaturzenie, gdybym od razu rozkochiwała rzesze. Ale żeby pełzać już tak nisko? Internetem? Żeby internetem do oczu wsadzać mi palec? To nawet nie kwalifikuje się do owego ograniczonego znaczenia angielskiego słowa "pathetic". Naprawdę wiele jestem w stanie znieść, no może oprócz rudych zołz i anonimów, którzy zaśmiecają mi prywatną przestrzeń jakąś niepojętą chujowizną. Ale nie zrażam się tym; wiem bowiem, że świat pełen jest chujowizny jeszcze poważniejszej: pseudofilozofów, którym potrzebny jest jakiś przełom w percepcji oraz niewyżytych seksualnie facetów, którym potrzebne jest wiadomo co. Ani jedni, ani drudzy nie odnajdą na łamach tego mało poczytnego i ubogiego w treść bloga nic dla siebie; internet natomiast w swych przepastnych meandrach na pewno częściowo pozwoli rozwiązać ich ziemskie problemy.

Nie zrażam się tym. Jednak zwykła ludzka prawda mówi, że zawsze jest trochę prawdy za powiedzeniem "tylko żartowałem", trochę świadomości w każdym "nie mam pojęcia", trochę emocji w "nic mnie to nie obchodzi", czy w końcu trochę bólu w najzwyklejszym "jest OK".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Chcesz coś dodać? Śmiało! Wyraź się umiejętnie i nie zapomnij się podpisać. Miłego dnia.