sobota, 18 września 2010

jeszcze trzy serie

Godzina stretchingu, godzina aerobiku, godzina piętnaście na siłowni - dziś udało mi się wejść na 83. piętro, tym samym pobiłam swój dotychczasowy rekord (26. piętro) - i to wszystko po to, by po powrocie zajadać się masłem orzechowym ze słoika.. Nie no trudno, sama się sobie dziwię, że znajduję resztki motywacji, by po nieprzespanej nocy iść jeszcze na siłownię. Masło orzechowe w tym kontekście stanowi nagrodę.
I trwam tak w permanentnym zakwasie, ale przynajmniej wypełniam czymś lukę czasu, powstałą po tym jak prawie zaprzestałam czytać książki, interesować się kinem, znacznie ograniczyłam alkohol i spotykanie się z chłopakami. Nie licząc klubowych znajomości bez większej lub nawet żadnej puenty doszły nowe znajomości z siłowni, gdzie jedyną puentą, wynikłą zresztą z braku asertywności mojej kompletnej, są sceny typu: podchodzi do mnie Najpiękniejszy Chłopak Świata, rozwiana grzywa, mokra koszulka, a wokoło wszystkie urządzenia wolne i pyta, czy dużo mi jeszcze zostało. Początkowo nie kumałam tej kulturystycznej terminologii, ale od zawsze z radością przyswajałam sobie zwroty specjalistyczne. Do dziś zresztą moim ulubionym jest "tabaka". Tak czy inaczej, zwykłam odpowiadać w takich sytuacjach coś w stylu "jeszcze trzy serie" albo "dopiero się rozgrzewam". A dziś staje przede mną ów jegomość i oczywiście musiałam dać popis absolutnego braku asertywności: - nie, już uciekam, możesz wbijać.
Tak. I od października zaczynam przygodę życia na Politechnice..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Chcesz coś dodać? Śmiało! Wyraź się umiejętnie i nie zapomnij się podpisać. Miłego dnia.