poniedziałek, 22 listopada 2010

One night to be confused

One night to be confused
One night to speed up truth
We had a promise made
Four hands and then away

Chciałam napisać, że niby nie wiem o czym mam pisać, a potem niby przypadkowo przemycić temat między wierszami. Ale zaraz potem pomyślałam czemu nie - czemu by nie napisać czegoś ot tak, po prostu. Coś czuję że się rozpiszę, że wyznam tu bolączki moje doczesne, ale już na przywitanie spacja serwuje mi psikusy swą opieszałością, przez co zapał pisarski mi mija. A zatem na szybkersa.
Wiecie, ostatnio ludzie odnajdują we mnie centrum swoich zwierzeń. Rola wysłuchiwacza całkiem mi odpowiada, ale pomoc psychologiczna ze mnie żadna. Może powinnam zacząć inkasować za to jakieś opłaty, nie wiem. Tak czy inaczej ludzie garną do mnie ze swoimi problemami, ja mówię, że wszystko będzie dobrze albo że jakoś to będzie. Bo też nie we wszystkich kwestiach jestem biegła. Niektórych kwestii dopiero się uczę, ciągle to dowiadując się czegoś nowego. Dajmy na to gejów. Oni też szukają u mnie pomocy, a przecież skąd do diaska mam znać rozwiązania ichżyciowych kazusów? Jednego się niedawno dowiedziałam. Tego mianowicie, że ładne pedały chodzą z ładnymi pedałami, chudzi z chudymi, normalni z normalnymi, wiecie o co chodzi. I tak sobie myślę, że jest w tym jakaś słuszność. Gej chciałby kogoś z sześciopakiem, więc sam pakuje na siłowni. I tu postanowiłam zrobić jakieś odniesienie do mnie. Chciałabym ćwiczyć regularnie i mniej wpieprzać, słowem chcę być chudsza, chcę schudnąć znacznie acz mimochodem. Tak, wiem, mówię tak od trzeciej klasy gimnazjum. Ale potem myślę, że nie, że po co mam się wyrzekać jedzenia, mojej jedynej prawdziwej życiowej pasji, a raczej dla kogo, ergo: nie mam dla kogo się odchudzać bo i aktualnie nie ma takiej osoby której się podobam w sensie literalnym, a raczej w sensie długodystansowym. Wiecie, nie bez przyczyny w kółko słucham szwedzkiego duetu The Knife - Heartbeats, bo na tym to polega - Four hands and then away.. A że najczęściej Both under influence -tym łatwiej zawrzeć językom pijackie porozumienie. Nie mówię, że to nie jest fajne, bo fajnie mieć na korytarzu imprezę na 5o osób, albo wysiadając z nocnego poznać chłopaka, spacerować z nim do świtu po osiedlu, pić wino z gwinta. A potem rozmawiać o podkręconych rzęsach. Ale to tylko One night of magic rush.





3 komentarze:

  1. A dlaczego nie wspomniałaś o oświadczynach albo o tym, że jesteś śliczna?
    Nie ma się co dołować tylko brać to co życie daje dobrego, a czasami tylko przyjemnego... Korzystaj. Dziś jest źle jutro będzie dramatycznie, ale pojutrze może kurwa jednak zaświeci słońce i człowiek z autobusu przypomni sobie Twój adres;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Takie historie się nie powtarzają i co mogę powiedzieć po dwóch dniach rozmyślań to to, iż była to najbardziej romantyczna noc a raczej świt mojego życia.
    Co tam oświadczyny w kawiarni..

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale sony bravia..., taki piękny kolorowy świat, aż miło popatrzeć.

    OdpowiedzUsuń

Chcesz coś dodać? Śmiało! Wyraź się umiejętnie i nie zapomnij się podpisać. Miłego dnia.