wtorek, 27 kwietnia 2010

Belle reprieve

Wystraszyłam wczoraj w autobusie jakąś starszą panią. W zasadzie nie ja, a tytuł książki, którą czytałam. Mnie on nie przeraża, ale sądząc po reakcji babci "CZYSTA ANARCHIA" może brzmieć złowieszczo i prawie że obrazoburczo. Woody Allen to mistrz gry słownej.
Moją misją jest siać zamęt.

A moim zauroczeniem jest teatr. I tak sztuka 'Stan: Tennessee Williams - Belle Reprieve' czyli queerowa wersja Tramwaju zwanego pożądaniem, skłania mnie ku dwojakiej refleksji: nad współczesną mitologią i o miano 'queer' właśnie. Queer - to określenie homoseksualisty, coś jak polski "pedał". Obraźliwy charakter słowo to zaczęło tracić, gdy członkowie amerykańskich ruchów na rzecz równouprawnienia zaczęli określać się tym mianem. Teraz generalnie queer to tyle co "nie-heteroseksualny". Pierwsza część natomiast to pytanie o ludzką ułomność, też seksualną. 22-letnia Elly Jackson, czyli połowa duetu La Roux (tu remiksuje moje ukochane White Lies) wyznała: "Nie mam płci ani orientacji seksualnej. Nie czuję się ani mężczyzną ani kobietą". Ludzka natura jest dla mnie niepojęta. "Teatr umysłu, burdel podświadomości".
I.. czysta anarchia! :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Chcesz coś dodać? Śmiało! Wyraź się umiejętnie i nie zapomnij się podpisać. Miłego dnia.