poniedziałek, 19 kwietnia 2010

I wear heels bigger than your dick

Niczym poseł z interpelacją całkiem niedawno friend of mine zadał mi pytanie: Ale właściwie dlaczego chodzisz na takich wielkich obcasach? Przecież i tak w tłumie nie zginiesz.
To dobre pytanie - pomyślałam. Oczywiście moja tamtejsza odpowiedź ("bo tak") była jak najdalsza od oznak inteligencji. Ten stan rzeczy mnie zasmucił. Stan faktyczny w dosłowności, tak jak z moim zdjęciem, które było o krok od publikacji w prasie, a już co najmniej w sieci pod szyldem poczytnej witryny. Nic z tych rzeczy, bo nie dbam o rozwój, nie spędzam czasu w bibliotekach, nie analizuję dostępnych wystaw. Powielam najgorsze stereotypy.

I oto jadę dziś ukochanym metrem i przypomniało mi się to pytanie o obcasy. Prawda jest taka, że nie jestem człowiekiem o nikczemnym wzroście. Przeciwnie. I tyle razy pytającym wzrokiem patrzyły na mnie dziewczęta sięgające mi biustu. I tyle razy trzeba było uważać, żeby kogoś nie rozdeptać. Wszędzie ta małość.
I metro stało się dla mnie Tybetem Warszawy. Objawiło mi się to hasło: I wear heels bigger than your dick.
Jestem wewnętrznie poniżona niezrozumieniem. To było poniżające, tzn. dałam się nabrać. Jak w próżnię wyciągnięta dłoń, która zamarza. Nie wiem co zrobiłam źle i sama z sobą się nie pogodzę. Ale chodzę na obcasach.

Bo moje wewnętrzne poniżenie usprawiedliwia moje zewnętrzne wywyższenie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Chcesz coś dodać? Śmiało! Wyraź się umiejętnie i nie zapomnij się podpisać. Miłego dnia.