czwartek, 13 maja 2010

Myśli zebrane i napisane

Nie ma rzeczy niewyrażalnych. To tylko mój problem, że nie umiem słownie przedstawiać półświatka moich rozmyślań, które skądinąd wyzute są z rewolucyjnej czujności czy oznak bystrości. W wewnętrznej mej refleksji wszystko jest tak ślicznie opowiedziane (wypowiedziane!), a co do czego nie umiem sprawić, by niczym słowo- ciałem, tak myśl - słowem pisanym się objawiło. I tak mam w zamyśle kilka refleksji, o których wiem z całą pewnością, że jeżeli ich nie zapiszę, pójdą w niepamięć, a razem też nijak je połączyć, czyli będzie jak zawsze: bez sensu.

1.
Poeta Konjo (Miłość niszczy osobowość), cytując Skibę - wyraża kultową ideę pracy w Biedronce (jakoby lepiej było na łące..) Komizm dzisiejszy dzieje się w Biedronce właśnie:

endżi: Tak to jest nie mieć planów - nie wiem, co mam jeszcze kupić.

prawnik: Ja chcę loda.

(ha ha ha; idą ku zamrażarce; w międzyczasie ożywiona dyskusja o różnicach w języku prawnym i prawniczym, tudzież niuansach mowy polskiej:)


2.
Spotkałam się z poglądem, że szkoła uczy jedynie pogardy. Nieprawda. Tak mówią ludzie, którzy uważają się wręcz za nadludzi, za jednostki wybitne. Nie chcę generalizować, ale tak twierdzą zwłaszcza młode, bogate dzieciaki, które od najmłodszych lat wiedzą, że korporacje prawnicze ojców czekają na nich z otwartymi ramionami i którym wpaja się, że są najlepsi. Całe życie ubolewają tym, że muszą jeździć metrem z resztą plebsu, a największe problemy dotyczą diety i garniturów od Armaniego. Pogarda dla reszty ludzkości jest na porządku dziennym.
To był wstęp do myśli zasadniczej, którą chciałam poruszyć. Pomijam edukację obowiązkową, z wiadomych powodów, przejdę do szkolnictwa wyższego, kształcącego aktorów. W mniemaniu wielu to ścisła elita, niebywałe talenty i tym podobne. Oczywiście, nie każdy ma predyspozycje na aktora! W szkole aktorskiej na początku uczą tzw. elementarnych zadań aktorskich. W Warszawie taki egzamin polegał na tym, iż wychodząc na scenę każdy miał się potknąć, stanąć potem przed publicznością i się rozpłakać. No tyle to i ja bym potrafiła! (Zwłaszcza potyczki życiowe to moja specjalność). Ale nie szukajmy tak daleko. W serialach może grać już dosłownie każdy, castingi są powszechnie dostępne. Dla przeciwwagi podam przykład z USA, gdzie aktorzy pracują w pubach, a dopiero w międzyczasie biegają na castingi. Tam jesteś biednym, ułożonym aktorem, bo za casting płacisz 1000 dolarów i, co więcej, musisz należeć do związku aktorów. Tam dostając rolę, aktor czuje jakby złapał Boga za nogi. A u nas jest jak jest.


3.
O pogardzie
Czyli poczuciu bycia lepszym. A i owszem, nie raz, nie dwa ktoś okazał względem mnie pogardę czy niezrozumiałe wywyższenie. Nie rozumiem ludzi, którym poniżanie innych sprawia satysfakcję. Jestem jak najdalsza od pozytywnych odczuć dla owych, otwiera mi się scyzoryk w kieszeni, ale o swoje wykłócić się nie umiem. Nigdy nie umiałam. Konkluzja jest taka:
To nic, że ktoś cię poniża. To naprawdę nic. Najgorsze jest, gdy twoja podświadomość, początkowo niewinnie i sporadycznie zacznie dopuszczać do siebie tę myśl, że to co mówią inni to prawda. I w końcu uwierzysz, żeś nic nie wart. A to perfidne oszustwo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Chcesz coś dodać? Śmiało! Wyraź się umiejętnie i nie zapomnij się podpisać. Miłego dnia.