sobota, 28 listopada 2009

Fight for a reason

Prawo w naszym kraju jest dla równych i równiejszych. Ciągle się o tym przekonujemy. Dajmy na przykład znanego szołmena Kubę W., który niegdyś wybił szybę w samochodzie pewnego pana. I sąd go uniewinnił, gdyż, uwaga: nie planował stłuc szyby, ale "uderzył ręką w przednią szybę na odchodne, w geście rezygnacji i pogardy". Ach, jakiż on biedny i zrezygnowany! Biedak musi prowadzić te wszystkie śmieszne programy, or whatever, a po nagraniach tłucze szyby w geście rezygnacji. No cóż, chyba w takim samym geście rezygnacji łysi panowie stłukli szybę w drzwiach ruchomych na metrze Ratusz Arsenał, dzisiaj to widziałam! (tzn. szybę, nie panów). I dokładnie w takim samym geście rezygnacji ci łysi panowie zdobią nasze mury różnymi napisami.
Apeluję: nie bądźcie zrezygnowani!
Bo jak już wspomniałam, prawo jest dla równych i równiejszych, szołmenowi Kubie W. się udało, Weronice 'pazerze' Pazurze się udało, doktorowi Lubiczowi się udało, ale Ty możesz nie mieć tak łatwo.
Dość z tym.
Dobrze że Św. Mikołaj jest dobry dla wszystkich, którzy byli grzeczni. A wiemy że zbliża się 6 grudnia. Tak więc Święty Mikołaju jeśli czytasz, a zapewne tak: byłam grzeczna cały rok, dbałam o środowisko, byłam uprzejma i popierałam wiele inicjatyw kulturalnych, należy mi się, sam przyznasz, coś.
Wskażę na szczególnie preferowane:
-co najmniej 5 par skarpetek, ich deficyt wielce mi doskwiera;((
-słodycze (paliwo mojego życia..)
-czerwoną szminkę Yves Rocher (ew. $$, a zakupu sama dokonam)
-kieliszki do czerwonego wina (choćby 2)
-kalendarz na 2010, taki jak teraz mam
-tusz czarny do drukarki Hp Deskjet F4180
-i najważniejsze: słuchawki do komputera z DŁUGIM kablem, co by móc oglądać filmy na leżąco..

Marzę jeszcze o podkładce podgrzewającej kubek na USB, ale jak wiadomo, nie jestem aż tak wymagająca;)


środa, 25 listopada 2009

Nie czas i miejsce na wsteczny bieg

Mam mały dylemat z zaklasyfikowaniem dnia wczorajszego. Bo w istocie był dość nietuzinkowy. Zaczynał się jakby miał trwać w nieskończoność, a okazał się okamgnieniem. Poczcie Polskiej dziękuję za wyjątkowy brak opieszałości. A Kędziorowi dziękuję za nowiutką płytę (i singiel) Saluminesii Sprzedając pamięć wraz z autografami. Także od wczoraj z apetytem i niejako z zachłannością wsłuchuję się w to dzieło. O muzyce umiem mówić jedynie językiem spontanicznych uniesień, a podkreślenia wymaga fakt, że mówić o muzyce to tak jak lizać lody przez szybę, jak kochać przez komputer. Nie o to Kochani chodzi.



Każdy milimetr ciała już wie
Nie czas i miejsce na wsteczny bieg
Znów szukać szczęścia każdy by chciał
Tylko czy sił dziś wystarczy nam

Dalszą część dnia pozostawię bez komentarza, ah działo się i tylko raz, acz nie trwał on ku mojej rozpaczy krótko, zmuszona byłam wygłosić w duszy nieokiełznaną formę gniewnego, kwiecistego monologu..

Dziś też jest dzień. Powinnam zrobić dziś milion rzeczy, ale już czuję przedsmak porażki.
Zrobiłam natomiast pranie. Nie obyło się od ekscesów. W moim obecnym lokum stając przed koniecznością prania brudów życia, tudzież odzieży mam niejako wybór trzykrotny. Po pierwsze, co mnie jako człowieka postępowego skreśla na starcie, jest ręczna robota.. Nie dla mnie takie numery. W tym miejscu przypomniał mi się wiersz mojego idola Migały vel. Wieśniaka "Kiedyś":
Kiedyś było ciężej
a teraz lekko jest
bo teraz to maszyny są
a kiedyś trzeba było rękami
Po drugie mamy tu rodzaj automatu, który kojarzy mi się tylko z cwanym żydkiem. Automat ten życzy sobie trzech monet jednozłotowych. Stwierdzenie 'nic mnie to nie kosztuje' jest oczywistym eufemizmem. Dodaj jeszcze dwie monety za suszenie i prędzej czy później przerzucisz się na opcję trzecią, którą jest urbi et orbi znana Frania. Dobra passa zakończyła się z momentem suszenia. Młodsza siostra Frani nie okazała się pomocna. A może to przez mój brak odpowiedniego przeszkolenia w równomiernym rozkładaniu ubrań?? Nie wiem. I już się nie dowiem..

wtorek, 24 listopada 2009

filozofers

Masz może poważne i ambitne zamiary, ale nic z nich nie wychodzi? Chcesz coś dokonać, a wiatr życia sypie Ci garścią piachu w oczy? Nie jestem moralizatorem i gdy nim nie będę, ale ostatnimi czasy szukam. Szukam czegoś, co przewartościuje mnie jako człowieka. Nie mam tu na myśli małego drinka.
I Can See Clearly Now.
Poczucie dowartościowania to cecha, której nie tylko mi ostatnio zabrakło. Jestem zbyt cenna by ludzie traktowali mnie instrumentalnie. Dojście do takiego wniosku trwało u mnie za długo. Tłumaczyłam to sobie kiedyś tym, że pochodzę ze wschodu. I że dopiero w Stolicy zetknęłam się z ludźmi należącymi zasadniczo do zachodniej cywilizacji. Rzec można: przejrzałam.
Nic z tych rzeczy.
Tu przypomina mi się Fight Club. >>

Twoją miarą nie jest twoja praca.
Twoją miarą nie są pieniędze, które masz w banku.
Twoją miarą nie jest samochód jakim jeździsz.
Twoją miarą nie jest zawartość twojego portfela.
Twoją miarą nie są pieprzone kolory.

Sam musisz odkryć kim jesteś. Zadaj sobie jedno zasadnicze pytanie, co czujesz?

Co czujesz dokładnie teraz, kiedy siedzisz przed kompem i to czytasz?
Ból pleców, senność, gniew, radość, nadzieję, smutek, pożądanie, furię, radochę niezmierną, oczekiwanie,
podniecenie, żal, zniewolenie, niepewność, samotność, zaskoczenie, głód, niedosyt, co to jest?
Określ się a życie stanie się łatwiejsze.

Nie wiesz co masz robić? Rób cokolwiek. Rozmawiaj, czytaj, znajdź hobby, znajdź mentora, szukaj empatii. I rób to co czujesz. Bo ile masz lat, że robisz nadal to, co Ci każą??


niedziela, 22 listopada 2009

retrospektywa

Z cyklu "Zasłużeni dla Ojczyzny" zaprezentuję dziś najlepszego rapera Rzeczpospolitej, legendę polskiego hip-hopu. Panie i Panowie, piękni chłopcy i wylansowane dziewczęta, chylcie czoła, oto Lech Roch Pawlak.
Przez jednych okrzyknięty drugim Syntetic'iem (no cóż..), inni natomiast w jego twórczości odnajdują ustępy godne Eminema.



Jeszcze przez wiele lat znany będzie cytat: życie się rozciąga, a wena jest King Konga!

Więcej takich ludzi powinno się wybijać. Przez odmęty show-biznesu do poczekalni sławy!
Lech Roch daje Polsce nadzieję, jest jak 'Siłaczka' Żeromskiego: on walczy, nie tak jak Kubica..
Rozsławia nasz kraj! Odpowiedzią Amerykanów na twórczość Lecha Rocha jest przecież 50 Cent, cała jego twórczość bierze początek z naszej słowiańskiej ziemi.

Zaiste, na polskich sportowców nie można już liczyć. Dajmy na przykład boks:
-Czym się różni Andrzej G. od czopka?
-Andrzej G. się nie rozpuszcza ;p


peace
*wszystkim zaniepokojonym czytelnikom uprzejmie przypominam że blog ten ma charakter kurtuazyjno-prześmiewczy; treści w nim zamieszczonych nie należy odczytywać dosłownie;) Ba! Nie wolno!

sobota, 21 listopada 2009

21.11

Dziś w Polsce obchodzony jest Dzień Pracownika Socjalnego. Kilka słów komentarza muszę poczynić w tym miejscu. Jak taki pracownik socjalny musi mieć w naszym okrutnym kraju ciężko. Jak on musi odbierać biedne płaczące dzieci alkoholizującym się rodzicom, jak on musi się wszystkiego się spodziewać, walczyć z brutalizmem dnia codziennego! I na koniec jak on musi dla tych małych wrednych łobuziaków przeciwstawiać się kuratorom! eh..

Działu 'historia' ciąg dalszy. Otóż dokładnie 21 listopada 1967 roku Sejm przyjął ustawę o powszechnym obowiązku obrony. I skończyły się czasy wolności! Ludzie masowo zaczęli iść na studia, tak bardzo chcieli bronic naszego kraju! Ale boom edukacyjny się kończy, zasadnicza służba wojskowa zostanie prawnie zawieszona z dniem 1 stycznia 2010. Kto wie, może wróży to rychły koniec pseudostudiowania.. I skończą się kolejki w dziekanacie. I panie z dziekanatu nie będą już bogiem..
Swoją drogą nie warto się uczyć. Dziś tych z wyższym wykształceniem jest za dużo. A jak zepsuje Ci się torebka czy suwak, to nikt nie może Ci pomóc.. A ja co?? Nie dość, że młodość tracę na nauce, to jeszcze będę mało zarabiać.
Retoryka, czy warto się uczyć??

Działu 'historia' ciąg jeszcze dalszy. Niepublikowane dotąd zdjęcie: ja i mój wózek, o!



I na koniec coś już zupełnie obciachowego z tegoż to powodu, że Tera mnie to wali bo jestem na fali!.
Bądź jak gołąb. Sraj na wszystko.

piątek, 20 listopada 2009

jedną ręką

Zaznałam dziś 120 iście metafizycznych minut. Sięgnęłam po kulturę z najwyższej półki i jako wyraz mojego artystycznego 'ja' byłam w teatrze. To w ramach czynnego przeciwstawiania się mniemaniu, wg którego we're a generation that doesn't read much and doesn't thing much either.
Sztuka Francuza Joëla Pommerata, jak na mój ograniczony móżdżek, była trudna. Zaznaczę od razu, że pewne kwestie można rozwiązać tylko drogą intelektu.
I niech nikt nie myśli że ja, Angela, miażdżę intelektualnie. Po prostu nie wdaję się w kłótnie. A dręczycielom dziękuję!

A to cytat na dobranoc:
z dużej chmury mały deszcz, z małej chmury duży deszcz nieważne,
a ja wolę marihuanę...

środa, 18 listopada 2009

Nie Tylko Na Pewno

Się dzieje sporo. Proza życia. Zgodnie z teorią, według której o rzeczach ważnych i poważnych nie mówi się w mediach, wspomną tylko o kwestiach rzec by można, drugorzędnych.
Na początek moje pasje muzyczne z ostatnich dni. Generalnie jaram się niesamowicie nową płyta zespołu Hurt Wakacje i Prezenty. Moim absolutnym faworytem jest utwór drugi Jesteś Mały z gościnnym udziałem Sidneya Polaka i po wtóre Nie Tylko Na Pewno, na nutę Blur i Song 2. Mistrzostwo.
Kwestią następną jest odkrycie a raczej docenienie zespołu Passion Pit, który znam już od jakiegoś czasu, ale dopiero ostatnio spadły mi klapki z uszu: a cóż to za piękne dźwięki brzmią w membranach?



Pomijając kwestie muzyczne, czytałam dziś gazetę i pewna kwestia niezmiernie mnie rozbawiła. Jak wiemy (albo i nie, po co zaprzątać sobie głowę głupstwami), w ten poniedziałek (16.11) mieliśmy drugą rocznicę zaprzysiężenia przez prezydenta gabinetu pana Tuska, stworzonego po zwycięskich wyborach przez PO. Rozbawił mnie komentarz Jerzeg Wenderlicha :
Za rządów Platformy zdarzyły się w Polsce dwa cudy. Pierwszy w Sokółce, a drugi objawił pan minister Sławomir Nowak, który powiedział, że Donald Tusk dotknięty jest palcem bożym i jest geniuszem.

wtorek, 17 listopada 2009

Naive

Covery. Cenię je sobie niezmiernie. To taki powiew świeżości. Dziś na ruszcie The Kooks i Naive w wyk. Lily Allen. Stare ale jare.




..

poniedziałek, 16 listopada 2009

??

Muszę to napisać, gdyż emocje targają mną przeogromne. Wchodzę na pewien portal, a tam znowu o Lubiczu!
Czy on nie wie, że po tym co zrobił powinien zamknąć się w ciemnej piwnicy i nie wychodzić stamtąd do następnych wakacji?? A ten znowu żali się jakiejś gazecie, jaki to on jest biedny!
Przejrzyj na oczy doktorze! Spowodował wypadek po pijaku i uciekł z miejsca zdarzenia. A teraz cytuję: Nie wydaje mi się, że powinienem być za coś ukarany. Chyba mam w sobie jakąś kruchość wynikającą z nadwrażliwości, jak zresztą wielu artystów.

Powiadam, Lubicz to antywzór aktora. I doktora. Nie wiem jak ludzie mogą spokojnie oglądać "Klan". Po wtóre serial ten promuje niewolnictwo w naszych czasach. A kimże jest Stasia jak nie niewolnikiem u Lubiczów??

Polski szołbiznes to szambo. Jako Europejka jestem zszokowana.




-Słyszałem, że lubi Pan młode kobiety?
-Jak każdy mężczyzna. -Odpowiada Polański.



Don't trust emo!!

Studia. Jedni mówią, że to strata czasu. Inni mówią, że to niesamowita strata czasu. Eh. Jak mówił Świetlicki Będziemy obserwować postępy ciemności.

One day I'll probably prepare something more impressive, but for now..
pokusiłam się o raport specjalny, rzec można raport mniejszości. Mój mózg nękany morderczą monotonią dnia codziennego dał z siebie może nie wszystko, ale naprawdę dużo. I nadal pracuje na przyzwoitych obrotach.
Tak więc:
-Chyba coś mnie bierze, Rutinoscorbin jest przereklamowany..
-Nigdy nie schudnę, czuję się jak pączek. Mogę zapomnieć o kaloryferze, a sześciopak to tylko w monopolowym. W walce z tłuszczem najskuteczniejszy jest "Ludwik".
-Jestem niezależną dziewczyną. Używam błyszczyka bo lubię, nie dlatego że facetom to się podoba.
-Moje wybitne osiągnięcia naukowe nie są wystarczające dla komisji stypendialnej, kasy nie będzie. A ja właśnie kasy potrzebuję na cele doniosłe, na kuracje zakupowe głównie. Nie przepuszczam przecież forsy na prochy, dziwki i hazard.
-Faceci są dysfunkcyjni. To nieokrzesane świnie. Widzę to niebywale wyraźnie.
-NIGDY, przenigdy nie ufaj emo młodzieńcom, których największym zmartwieniem jest grzywka. Przez nich wsiadłam wczoraj do złego kurwa pociągu. Nie miałam biletu na pośpiech, bo o takim mówimy, i przemiły Pan konduktor pozwolił mi jechać na gapę:) Ja to kurwa mam szczęście, ale na Boga! jestem pewna, że jutro podwinie mi się noga.. a jeśli by ten pociąg był przykładowo do Moskwy?!
-Kiedy byłam młodym (pięknym) pacholęciem moim marzeniem była chęć niesienia pomocy ludziom. Chciałam przeprowadzać ślepców przez pasy. Dziś chcę żeby to ktoś mnie przeprowadzał. Za rękę najlepiej.

-Generalnie mam kupę zabawy. Z przewagą kupy.

sobota, 14 listopada 2009

Coz I'm coming home again

Przychodzi taki dzień w życiu studenta, gdy otwiera zamrażarkę i zostaje dotkliwie porażony nie tyle zimnem bijący z jej wnętrza, co osobliwą pustką. To jedna z tych sytaucji nagłego zdezorientowania. Gdzie są kotlety?? I następuje chwila zadumy nad ulotnością żywności. Rozpatrywane są dwa aspekty. Primo, współlaski były głodne. Wersja do zaakceptowania, a zarazem pretekst do wymyślenia misternego sposobu na morderstwo.
Secundo, ktoś tu dawno nie był w domu.
Takim to sposobem weekend ten jest czasem mojego powrotu na domu rodzinnego łono.
Czas ten jest czasem iście filozoficznych zmagań mojej cierpliwości z przestarzałym sprzętem komputerowym. Po wtóre jest czasem oszołomienia, a wręcz traumy psychicznej jako konsekwencji pytana jak ja tu mogłam mieszkać?? I na koniec, co jest najbardziej dotkliwe, jest czasem wzmożonej inwigilacji rodzicieli.
Z tego też powodu jutro wracam do Stolicy.
Na marginesie, fakt mojego zamieszkania na ulicy Konarskiego był dziś skomentowany w Dwóch neuronach i trzech jądrach. "Czy Angela mieszka na Osiedlu Przyjaźń? " of horse! :D



Cytat dnia: "Ten bit robiłeś chyba na zegarku" :D

piątek, 13 listopada 2009

ymca

4w1 czy 1w4 ??

dj

Tu i teraz (no może trochę wcześniej, ale nic nie mówiłam) objawiło się moje nowe wielopostaciowe wyuzdanie. Chcę zostać Dj'em. Na razie jestem na etapie organizowania jakiegoś powiedzmy podstawowego, ale zarazem dającego radę mixera, chociaż moim największym marzeniem jest winyl.. Kierunkuję się w stronę muzyki elektronicznej, funku i rave.
Wychodzę z założenia, że uczestnictwo w kulturze to coś więcej niż bierna konsumpcja.
I co z tego, że nie mam bladego pojęcia o tym fachu.
Intelektualiści to dowód, że można być geniuszem i nie mieć przy tym pojęcia o co chodzi.

Kończąc wspomnę tylko o tym, że coś rozpierdala mnie na cząstki elementarne. Nie mogę spać. Chyba przedawkowałam Rutinoscorbin.

czwartek, 12 listopada 2009

And the lucky winner is..

not me.

W ramach umilenia mojego nędznego żywota:

-Dlaczego dziewczynka spadła z huśtawki?
-Bo nie miała rączek.

środa, 11 listopada 2009

Komary rypią. Wejdźmy do środka.

Wytrawny kinoman z miejsca odgadnie, że tematem jest cytat z Hydrozagadki. A to ze względu na wczorajszą moją eskapadę do tego jakże zacnego, totalnie oldschoolowego miejsca w Stolicy. I o to chodzi, o to chodzi. :D
Mimo, że zanim udało mi się, nie bez przygód zresztą, wejść, tak, wejść do środka, zmokłam niemile, to przecież z cukru nie jestem, jakoś przeżyłam, a warto było!

Jako, że zaczęłam cytatem, tak też zakończę.

– Już się trochę pocieszyłem, przypomniałem sobie, że jestem ubezpieczony w PZU. Ta oranżada jest bez bą... bez bąbelków.
– TO ALKOHOL!!! NAJWIĘKSZA TRUCIZNA!!!

wtorek, 10 listopada 2009

złudzenie

Złudzenie, a ja dałam się opętać.
Jak się zasmakowało bycia z kimś, to pragnienie się tego jeszcze bardziej niż wcześniej.
To powiedziałam ja, kochaj mnie za to lub nienawidź.

poniedziałek, 9 listopada 2009

do stu

Wszystko dzieje się jakoś abstrakcyjnie, nie powiem. Każdy ma 15 minut i marnuje je na gówno, a powszechnie wiadomo, że jak dajesz z siebie gówno, to to samo dostajesz z powrotem.. Inną kwestią jest stopień ingerencji w sferę dóbr osobistych jednostki, bo uzależnione jest to, w pewnym co najmniej stopniu, od sposobu ujawnienia charakteru jej aktywności. A jak się nie ujawnia? Co ja, jasnowidz kurwa jestem?!
Muszę czasami nawrzucać, generalnie to wolałabym poużywać do granic oporu głośniki, ale wszyscy dookoła się uczą, nie będę kurwa cham (większy niż w rzeczywistości..)

Mam tendencję do wyolbrzymiania, ale to co mnie spotyka to skromnie mówiąc prokrastynacja. Tak, zdecydowanie.
Jedne co robię z prawdziwą pasją to słuchanie muzyki. Rola cóż, odtwórcza:) Dajmy dzisiejszy dzień jako przykład. Do 14 miałam w planach naukę. Jednakże raptem musiałam zrobić tyle rzeczy, że jakoś już się nie złożyło.. Słuchałam (to oczywiste), tańczyłam, potem był fitness, jedzenie, książka, znowu tańczenie, potem wzięłam prysznic (nigdy nie kąpię się przed południem, że nie wspomnę że w akademiku nie tańczę na trzeźwo;p ), potem zgłębiałam meandry internetu i czegóż to ja się nie dowiedziałam. Otóż 9 listopada to Światowy Dzień Gry Wstępnej :D a w Kambodży mają dziś Święto Niepodległości.

Ale to nic, to naprawdę nic w porównaniu z tym kacem moralnym który mnie dręczy już jakiś jakiś czas.
Chyba należę do ludzi, których trudno się zauważa i łatwo zapomina..


Żeby nie wiało nudą zapodaję bajkę sprzed lat. Teraz już takich nie robią;( Łezka w oku..

niedziela, 8 listopada 2009

Wszystko przeciw mnie. Nawet jakiś wandal demoluje komunikację miejską używając mojego imienia.. A ze spraw bieżących (a są takowe? kurwa wątpię.. nawet pet w popielniczce ma więcej charyzmy niż ja). Wracając do sedna, jutro mam kolo z prawa gospodarczego (sic!), co skutecznie spędza mi sen z powiek, co ja pieprzę, mnie tu w ogóle nie ma. Zwisa mi centralnie. Raczej rozkminiam i bujam w obłokach..

No ale oglądałam ostatnio Job, czyli ostatnia szara komórka. Powiem tyle: "sam kurwa śmierdzisz!" i "darek otwórz!" . To tyle miałam do zakomunikowania. To znaczy jeszcze jedno. Jak tu siedzę i piszę, zaczęłam rozmyślać czy ktokolwiek to czyta. Chyba jednak tak, a dobrze, bo nie zwykłam mówić sama do siebie. Ba! Nawet nie śpiewam mimochodem..

sobota, 7 listopada 2009

"czyżby machinacje losu?"

Już Nabokov w Lolicie pisał: "Uświadomiłem sobie, że mam przecież tęgi, znakomicie sprawny umysł, a skoro tak, winienem się nim posłużyć".
Cóż, ostatnio nasiliło się u mnie zjawisko spóźnionego chwytania informacji, nie mogę polegać nawet na sile mojego intelektu. Intelektualiści jako kategoria to coś bardzo niewyraźnego jednak..

Życie jest jak papier toaletowy; aby żyć trzeba się rozwijać.
Grunt to mieć pasję, nie ważne jaką:)



A na koniec znalezione:


"Gdybym miał powiedzieć co cenie w życiu najbardziej to powiedziałbym, że ludzi...hmm...ludzi którzy podali mi pomocną dłoń kiedy sobie nie radziłem, kiedy byłem sam...i co ciekawe, to właśnie przypadkowe spotkania wpływają na nasze życie...Chodzi o to, że kiedy wyznaje się pewne wartości nawet pozornie uniwersalne, bywa, że nie znajduje sie zrozumienia, które by tak rzec...które pomaga się nam rozwijać...ja miałem szczęście by tak rzec, ponieważ je znalazłem i dziękuję życiu...dziękuje mu...Życie to śpiew!!Życie to taniec!!Życie to miłość!!...wielu ludzi pyta mnie o to samo"ale jak ty to robisz?z kąd czerpiesz tę radość?"...a ja im odpowiadam, że to proste...to umiłowanie życia, to właśnie ono sprawia, że dziś na przykład siedze przed kompem, a jutro kto wie...dlaczego by nie?! podejmę sie pracy społecznej i będę ot choćby sadził...doć...marchew..."

piątek, 6 listopada 2009

burn motherfucker burn

Słowa "The Roof Is on Fire" znane powszechnie m.in z twórczości Bloodhound Gang czy chociażby Nelly i jego Hot in Here , już nigdy nie będą miały tego samego znaczenia..
5 listopada 2009 to czarny dzień dla fanów muzyki niezależnej. Spłonęła Jadłodajnia Filozoficzna, miejsce kultowe, niesamowicie klimatyczne. Tragedia ta jest dla mnie tym bardziej dotkliwa, gdyż dokładnie tam stawiałam swoje pierwsze kroki jako na warszawskiej scenie imprezowej. Można powiedzieć że tam wszystko się zaczęło. Biję się w brodę i pluję sobie w pierś, że nie bywałam tam częściej. To tam ludzie przestawali być niewolnikami kiczu.
Co prawda właściciel przełożył najbliższą imprezę gdzieś tam, ale będzie to tylko daleka i niejasna kopia oryginału.

firestarter and what now


Jadło not dead!
peace

środa, 4 listopada 2009

Where's your head at ??

Nie wszystko przebiega zgodnie z planem. Wiele mogę rozprawiać o zmarnowanych szansach, tkwię w nich niczym prasłowiański owad w bursztynie. I tu znowu przypominają mi się słowa Monty Pythona Always look at the bright side of life. Niestetyż im mocniej próbuję stworzyć z nich moją myśl przewodnią tym bardziej potwierdza się teoria, według której życie nie jest piękne.
Jest fenomenalnie popierdolone.




Wsioryba i tyle.


tainted love

You think love is to pray
I'm sorry I don't pray that way.


Krótka historia piosenki Tainted love, która została skomponowana przez Eda Cobba, w wersji oryginalnej nagrana przez Glorię Jones.

Cover, który zyskał miano przeboju został nagrany w 1981 roku zespół Soft Cell. Próbowałam rozbudzić w sobie inspiracje duchowe, jednak moje odczucia do tego coveru są jak najdalsze od pozytywnych.. Podobnie jest w przypadku o wiele młodszej wersji w wykonaniu Pussycat dolls.
Na uwagę natomiast zasługuje wersja The Cure:



W dalszej znanej mi kolejności ( na bank było więcej wykonawców, ale aż tak dociekliwa nie jestem) próbę podjął Marilyn Manson. No cóż, początkowo to była taka subtelna piosenka;)



Na koniec, uroczy cover Duffy.



Tak pokrótce rysują się wariacje na temat utworu Tainted Love.

wtorek, 3 listopada 2009

...

no matter what happens now
i won’t be afraid
because i know today has been
the most perfect day i’ve ever seen


Boli. Ała. Głupota nieopisana. Moja.

Sratatata.





poniedziałek, 2 listopada 2009

single lady

Przysłowie chińskie mówi, że człowiek gdyby był stworzony do patrzenia w przeszłość miałby oczy z tyłu głowy.
Zdaje się, że wszystko co robię to archeologia, a jednak wspomnienia wypływają na wierzch mojej podświadomości. Jestem przecież tylko zwykły homosapiensem..
Dzisiaj zaczynam od nowa, w związku z tym odcinam się od przeszłości (to zdanie w języku polskim chyba pozbawione jest sensu?)
Może wrócę do pisania wierszy (tak jakbym kiedykolwiek pisała), może zacznę się alkoholizować/ew. kofeinować (nie mów że nie pijesz, sam siebie oszukujesz), a może, tak jak małpy jak jest im źle, zacznę rzucać odchodami;p Mam wybór i nie szukam tandetnych przygód, bo poczułam "jak Trzeźwość lodowatym palcem trąca kamienną strunę mego serca, a Furia muska mi włosy ostrzem swojej włóczni"..

Na poczekaniu stworzyłam coś co można na wyrost nazwać wierszem. To jeden z tych, gdzie tytuł ma zasadnicze znaczenie.

"Kac moralny"

Daleka i niejasna
Jest wizja przyszłości
Pozmywać naczynia wypada
Po szczeblach doświadczeń, na bazie marzeń.
Tak bardzo nam wstyd, więc dopisujemy ideologię.

niedziela, 1 listopada 2009

1.11 cd.

Pozwolę sobie dzisiaj na jeszcze jeden wpis inspirowany książką którą właśnie zaczęłam czytać. Zaczęłam czytać to trochę dużo powiedziane, przeczytałam w zasadzie na razie tylko nagłówek, który zacytuję. Jest taki życiowy..
Kobieta, aby pójść do łóżka z mężczyzną, potrzebuje bliskości, zaufania i poczucia więzi. Mężczyzna - przeważnie - potrzebuje tylko miejsca...

1.11

Nostalgii nie ma i nie będzie.
Pozwolę sobie za to na niewinny żart.


Akcja dzieje się na Dzikim Zachodzie w plemieniu indiańskim. Wódz Indian siedzi razem ze swoimi trzema synami w wigwanie i rozmawiają.
Odzywa się pierwszy z synów:
- Tato, dlaczego nazwałeś mnie wschodzące słońce?
- Bo zostałeś poczęty kiedy słońce wschodziło.
Odzywa się drugi z synów:
-Ojcze dlaczego nazwałeś mnie zachodzące słońce?
- Ponieważ zostałeś poczęty gdy słońce zachodziło.
Nagle zalega cisza, nikt się nie odzywa.
W końcu wódz nie wytrzymuje i mówi do trzeciego z synów:
- A ty pęknięta gumo dlaczego się nie odzywasz?